niedziela, 5 maja 2013
Angel down 5
Następnych kilka tygodni minęło w miarę spokojnie. O ile da się żyć spokojnie w L.A wśród rockmenów. Zaprzyjaźniłam się z Izzym. To taka inna przyjaźń niż z Michie. Bardzo lubię z nim rozmawiać. Nawet jeśli opowiadam głupoty, które kompletnie go nie interesują to on i tak siedzi i cierpliwie słucha. Slashowi chyba nie bardzo się to podoba. Ale nie dziwię mu się. Czasem przychodzę do Hellhouse i przy wszystkich siadam rytmicznemu na kolanach i przytulam się. Steven myśli, że jesteśmy razem. Ale Steven jak to Steven. Fizycznie to dorosły facet, ale psychicznie to przedszkole.Nawet z Axlem jakoś się dogaduje. Jakoś, ale nie jest źle. Duff, Duff, Duff. Najczęściej jest pijany albo na kacu. Na trzeźwo rozmawiałam z nim tylko 2 razy. Ale jest w porządku. Prawie codziennie spotykam się ze Skid Row. Najlepiej dogaduję się z Bachem i Bolanem. Taaa, Rachel i jego złote porady. Kilka razy spotkałam się z Motley Crue. Przy Nikkim, Tommym i Micku jestem normalna. Tylko Vince mnie tak rusza. Jak go wiedzę to mózg pokazuje mi tabliczkę '' wokalista Motley Crue'' i dziwnie się z tym czuje. Chociaż za każdym razem jest lepiej. Często spotykam się z Michelle. Jest wspaniała. Idealnie się dogadujemy. Dalej nie wie, że znam Gunsów. Chodzę do szkoły. Uczę się. Staram się zrobić dobre wrażenie na nauczycielach. Staram się. Na szczęście już czerwiec i dużo szkoły nie zostało. Tęsknie za rodzicami. Ale chyba już się przyzwyczaiłam, że ich nie ma i nigdy nie będzie. Tak bardzo chciałabym chociaż raz porozmawiać z nimi, przytulić ich, cokolwiek. Często płacze po nocach. I przy Izzym. I przy Slashu.
- Izzy!- poczułam szturchnięcie w ramie od Chellie.
- Co? - wskazała oczami w górę. Nauczycielka. Ta larwa, co mnie nie lubi. Super, cudownie.
- Pytałam, w którym roku rozpoczęła się Wielka Wojna? - spytała z wrednym uśmiechem.
- Nie wiem - odparłam. Oby tak dalej Bella. Rozmyślał o życiu częściej na historii.
- Dobrze. Jedynka. - poszła do biurka i nasmarowała coś w dzienniku. O nie! Moja pierwsza jedynka w tej szkole.
- Tytyryty, chuj Slasha ci w dupę. - mruknęłam do Michie, która zaczęła się dławić próbując zdusić śmiech. W końcu lekcje się skończyły i wróciłam do domu. Dziś ostatni raz byłam w szkole. Zakończenie i rozdanie świadectw jest za 2 tygodnie, ale już nie ma po co chodzić. Teraz pora na wakacje. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i założyłam czarne szorty i koszulkę Aerosmith. Mogę iść do Hellhouse. Wzięłam jeszcze trochę pieniędzy i tabletki przeciwbólowe. Po drodze wstąpiłam do monopolowego gdzie bez problemu zaopatrzyłam się w Danielsa i Nightraina. Doszłam do Piekielnego Domu nucąc Stairway to Heaven. Hipokrytka.Na korytarzu wpadłam na mocno wstawionego Duffa.
- Cześć Bella, co się tu sprowadza? - spytał.
- Masz. Mnie tu nie było - dałam mu jedną butelkę. Taka łapówka. Zła ja. - Gdzie Izzy?
- U siebie. Tak, nie było. Ej, jeśli cię nie było to kim jesteś?
- O boże! - mruknęłam i udałam się w stronę pokoju rytmicznego kiedy poczułam klepnięcie w tyłek od Żyrafy.
- Kurwa, tleniony. Nie pozwalaj sobie bo powiem Slashowi, że mnie molestujesz. - nie byłam zła. Przyzwyczaiłam się. Z Motley Crue było gorzej.
- Chciałem sprawdzić czy jednak byłaś. I, a Izzy może - zrobił minę dziecka, któremu zabrano zabawkę.
- Bo Izzy to Izzy, a ty to Duff. - odparłam i weszłam do pokoju Stradlina.Postawiłam butelki na biurku i rzuciłam się na chłopaka przewracając go na łóżko.
- Oj, Bells. Jesteś jak dziecko. - mruknął z uśmiechem.
- Ja? Lepiej mi nie dokuczaj bo dostaniesz zakaz wchodzenia do mojego domku na drzewie - pokazałam mu język, w który mnie ugryzł. Chciałam spytać czy go pojebało, a go trzymał. Patrzył na mnie ze szczerym rozbawieniem. Bardzo zabawne. Ha ha ha. Puścił mój język i musnął moje usta. O kurde. Polizał mnie w wargę i oddałam pocałunek. Rozchyliłam usta i poczułam jego język drażniący moje podniebienie.
- O kurwa...- mruknęłam kiedy się oderwałam. Będę miała o czym opowiadać dzieciom. Mój pierwszy pocałunek z Izzym Stradlinem. Ja cnotka niewydymka.
- Przepraszam - powiedział.
- Za co? Przecież nic się stało.
- Ja uważasz - wzruszył ramionami. Nie był to gest lekceważący, to był po prostu Izzy.
- To taki przyjacielski gest ?
- Od dziś możemy tak codziennie? - zaproponował.
- Jak chcesz. - Tak, chciałam, ale się nie przyznam.
- Chcę.
- To ja też. - uśmiechnęłam się i wstałam podchodząc do biurka. Rzuciłam w niego Danielsem i wzięłam sobie Wallkera. Polubiłam whiskey, nawet. Usiadłam Izzy'emu między nogami opierając się o jego klatkę piersiową. Gadałam co mi ślina na język przyniosła. Czułam się tak swobodnie. Z nikim nie miałam takiego kontaktu.
- Masz papierosy? - spytałam.
- A mam - no nie, znowu będzie się droczył.
- A dasz mi?
- Może
- Izzy, proszę.
- Wiesz jak to wpływa na zdrowie? Chcesz dostać raka?
- Nie, chcę zapalić. Dasz mi?
- Jak ładnie po prosisz...
- Pieprz się - powiedziałam i poszłam do salonu. Slash i Duff zawsze dają. W pokoju zastałam nie tylko Gunsów ale i Motley Crue. Kurwa, polubiłam tych debili.
- Cześć kutasy! - krzyknęłam rzucając się na Tommy'ego.
- Dalej nie chcesz być moją żoną? - spytał.
- Nie, ale proponuje przejść się do Roxy, a znajdziesz ich 15.
- Mam propozycję nie do odrzucenia - zaczął Nikki kładąc mi rękę na dupie. Ja pierdolę. Gwiazdy rocka. Mało im tyłków do macania? - Może zostaniesz naszą prywatną dziwką?
- Aż tak nie do odrzucenia, że nie zostanę. Może później. - powiedziałam całując każdego z nich w policzek. Potem Micka, który skrzywił się z udawanym obrzydzeniem.
- Dupek - mruknęłam.
- Nie będę się z tobą całował. Ewentualnie możemy się pieprzyć, ale ty nie chcesz - odpowiedział.
- Chcę, ale może później. - przywitałam się buziakiem ze Stevenem, Duffem, Slashem i nawet z Axlem. Teraz Vince. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam policzek zahaczając o usta. Uśmiechnął się, położył mi rękę na udzie i zaczął kręcić kółka. O boże. Mam motylki w brzuchu tytyryty. Kurwa, przyszłam tu po fajki. Zaczęłam go macać po kieszeniach.
- Ej, Bella! Przestań bo nasz blondas cie przeleci tu i teraz - powiedział uśmiechnięty Nikki. Vince spojrzał na niego tak, że gdyby spojrzenie mogła zabijać to basista leżałby już martwy. Gunsi, włącznie z Izzy'm, który się pojawił, skręcali się ze śmiechu razem z Tommym i Mickiem. Zabrałam ręce z Vince'a.
- Przyszłam po papierosy. Ktoś się podzieli- spytałam kiedy wszyscy się ogarnęli. Grobowa cisza. No kurde, każdy w tym domu pali i nikt nie ma? - Naprawdę? Nikt? - czyli trzeba ruszyć dupę i kupić. - Kurwa. Idę do sklepu. Chętni? - wstałam. Vince też.
- Ja z tobą pójdę i może cię przekonam do zostania moją żoną, bądź naszą dziwką.Usiądź sobie blondasku. Nie zgwałcę jej - powiedział Tommy biorąc mnie na ręce.
- Umiem chodzić Lee - mruknęłam.
- No to co?
- Pomóc ci? - spytał blondyn.
- Nie, dziękuję. Poradzę sobie chyba.
- Siedź sobie blondasku i się nie denerwuj. Złość piękności szkodzi kochanie - Tommy posłał mu buziaka w powietrzu.
- Pieprz się - mruknął Vince i opadł na fotel. Perkusista wyniósł mnie z Hellhouse.
- Tommy, postaw mnie - jęknęłam. Zrobił to co go prosiłam i poszliśmy do sklepu. Zaopatrzyłam się w paczkę czerwonych, a brunet w alkohol.
- Jak to jest z tobą i blondasem? - spytał w drodze powrotnej.
- Normalnie. Nie wiem. A jak ma być? - zapytałam.
- Zachowuje się trochę inaczej przy tobie. Tak jakby się powstrzymuje. Coś jakbyś nie była dziwką. Sam nie wiem. Jest inny. Nie lepszy nie gorszy, tylko inny.
- Yhym. - mruknęłam. Co miałam mu powiedzieć. W sumie sama nie wiem jak to jest. Wróciliśmy do domu, ale zostałam na schodkach i zapaliłam.
- Przekonał cię ?- usłyszałam głos Vince, a po chwili jego obejmujące mnie ramiona.
_________________________________________________________________________________
To jest tylko połowa tego rozdziału, ale chciałam go dodać już dziś. W moich planach miał być we wtorek, ale rodzice mnie wywieźli do babci i nie miałam internetu. Myślę, że dalszy ciąg już niedługo się pojawi. Przepraszam jeżeli wystąpiły błędy.
Każdy komentarz cieszy autora.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Noooo w końcu się doczekałam.
OdpowiedzUsuńIzzy i Bella... Szykujesz dla nich coś więcej ? Przynajmniej mam taką nadzieję ;)
Jedna pała z historii jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Dziwne, że Stradlin nie odgryzł jej tego języka :P
Powiem to co zwykle - S U P E R. Przepraszam, że tak krótko, ale nie wiem co mogłabym jeszcze napisać.
CUD MIÓD !
OdpowiedzUsuńDrobne błędy są ale to się każdemu zdarza !
KURDE IZZY I BELLA oni muszą być razem :D
SUPER SUPER = pisz dalej :)
O nie, ale ja chcemy resztę!! Skomentuje jak będzie reszta rozdziału, o! Taki bunt XD
OdpowiedzUsuńZajebiste to opowiadanie ;) czekam na resztę :D
OdpowiedzUsuńZajebiste *w*
OdpowiedzUsuńIzzy, Sebastian, Vince... Ciekawam, ktorego wybierze bo widac, ze do wszystkich trzech ja ciagnie.