środa, 6 marca 2013

Rozdział 11



Otworzyłam je i zobaczyłam wysokiego chłopaka z ciemnymi oczami i dredami.
- Cześć Andy - powiedziałam trochę zaskoczona - Wejdź, coś się stało? Spodziewałam się Duffa, nie Ciebie.
- Hej. Tak Duff wspominał, że do Ciebie przyjdzie, ale nie może - odpowiedział brat mojego chłopaka. Mojego chłopaka, jak to fajnie brzmi mówiąc o Duffie.
- Dlaczego? - zapytałam.
- No bo ma karę, nie może wychodzić. Tak tylko Cię uprzedzam żebyś nie czekała i się nie martwiła. - odparł, ale mu nie uwierzyłam, bo Duff nigdy nie dostaje szlabanów, a tak w ogóle to niby od kogo. Od Andy'ego? Hahahaha. Duff mówił mi, że jego tata wyjechał na 4 dni.
- O tak oczywiście i Ty mu ją dałeś. SIKAM ze śmiechu - powiedziałam i zaczęłam zakładać trampki. Bo skoro Duff ''nie może'' wyjść to ja pójdę do niego.
- Uspokój się, a najlepiej idź spać. Nie spotkasz się dziś z Duffem. Cześć - powiedział i wyszedł. Popierdolony kurwa psychol.
- Tytyryty. - mruknęłam. No kurwa jakiś debil mi zabroni. Zajekurwabiście. Resztę wieczoru spędziłam czytając książkę i bluźniąc na Andy'ego.  Całą noc miałam koszmary, że Duffowi stało się coś złego. Wstałam o 6, ale wcale się nie wyspałam. Ubrałam się w niebieskie kraciaste rurki i czarną koszulkę Skid Row. W szkole byłam 20 min przed czasem bo nie lubiłam się spóźniać. Wyjęłam słuchawki i włączyłam Motley Crue '' To young to fall in love'' Cóż za nie pasujący tytuł do sytuacji. Bardzo mi zależało na Duffie, był cholernie ważny i w tamtym momencie nie było nikogo dla mnie ważniejszego. Kochałam go. Niestety do szatni wszedł zwierzyniec ''śmiejąc'' się ze mnie. Wyjęłam jedną słuchawkę.
Ja pierdolę, kurwa zamknijcie te ryje, bo wkurwiacie uszy. To takie trudne ZAMKNĄĆ TĄ MORDĘ?! Jak tak bardzo wam przeszkadza mój charakter i wygląd to się przepiszcie, a nie kaleczcie słuch kurwa.  - wydarłam się na nie.
- Większość to ciebie nie lubi, a nie nas, więc to może ty sie przepiszesz dziwko?- powiedziała świnia, a jej 8 podbródków zatrzęsło się.Ble, obrzydkiwe. Dobrze, że jeszcze nic nie jadłam.
- Nie jestem dziwką, bo nie chcę ci robić konkurencji. - odparłam spokojnie i wyminęłam ją. Zrobiłam 2 kroki i usłyszałam piszczącego szczura: - Lepiej się kurwa zamknij, bo zaraz ci przyjebię.
- Proszę bardzo - powiedziałam i rozłożyłam ręcę jak jezus.
- Już się kurwa nie odzywaj, bo naprawdę ci przypierdolę. - piszczała dalej.
- Yhym - mruknęłam i podgłosiłam muzykę wychodząc na korytarz. Przez resztę dnia nie wchodziły mi w drogę, i bardzo dobrze bo mnie
kurewsko wkurwiły, a do tego martwiłam się o Duffa bo go nie było w szkole.

Prze całe 2 tygodnie nie widziałam się z Duffem ani nie miałam od niego nawet znaku życia. Codziennie chodziałm do niego, ale albo nikogo nie było, albo Andy mnie zbywał i wymyślał jakieś durne wymówki. Raz  byłam wkurzona na Duffa, no bo przecież mógłby się odezwać, ale z drugiej strony było mi strasznie smutno bo nie miałam pojęcia co mu jest i nie mogłam się dowiedzieć. To było kurewsko przerażające uczucie, że jedna z najważniejszych da Ciebie osób przestała się nagle z Tobą kontaktować. Co noc miałam koszmary i na niczym nie mogłam się skupić. I nagle nadszedł ten dzień. Jak zwykle wstałam nie wyspana i udałam się do łazienki. Szybki zimny prysznic żeby zacząć żyć, stosunkowo mocny makijaż żeby ukryć wory pod oczami. Czarne rurki, czerwone trampki, biała koszulka i jeansowa kurtka nabijana ćwiekami. Jak zwykle poszłam do szkoły słuchając muzyki. Jak zwykle siedziałam kilka minut w szatni i czekałam na lekcje. Cały dzień tylko nuda, nuda i nuda Kurwa, jebana monotonia, no ale cóż. I jak gdyby nigdy nic wychodzę ze szkoły, a pod nią stoki kto? Kurwa szanowny McKagan się zjawił. Kurwa spadł z nieba, bo wczoraj Andy mówił, że jest w NY, a teraz kurwa nagle w LA. Pieprzony kutas! I Duff i Andy. Minęłam mojego chłopaka nawet na niego nie patrząc. No tak po takiej długiej rozłące powinnam rzucić mu się w ramiona, powiedzieć jak tęskniła i jak bardzo go kocham. Ale nie, okłamywali mnie codziennie, co do miejsca pobytu i stanu życia Duff'a. Nienawidzę jak ktoś mnie okłamuje. No i jeszcze to, że tak nagle zjawia się jak gdyby był tu cały czas i nie widzi w tym nic złego. Zajebiście. Kurwa!
-Erin! - usłyszałam za sobą Duffa.
- Teraz to możesz spierdalać! Kurwa, nie było Cię 2 tygodnie, jebane 14 dni! Nie miałam pojęcia gdzie jesteś i czy coś Ci się nie stało! Andy cały czas mnie okłamywał! Tak samo jak Ty, bo mogłeś dać znak życia. Jesteś kurwa pojebany!- krzyczałam nie zatrzymując się. Całą drogę do domu ignorowałam Duffa, bo nasłuchałam się trochę kłamstw od jego brata. Kiedy miałam już wchodzić do domu i kurewsko mocna trzasnąć drzwiami złapał mnie za rękę.
- Możesz mnie kurwa posłuchać? To nie moja wina, co ten kretyn Ci opowiadał. - powiedział Duff.
- No to kurwa słucham - odparłam. - Może wejdziesz i zrobię herbaty? - zapytałam ironicznie.
- Nie, to kurwa, nie. Jak się uspokoisz to Ci wyjaśnię, bo mnie zarz zabijesz - powiedział i odszedł. Weszłam do domu i kurewsko mocna trzasnęłam drzwiami i włączył cholernie głośno Metallikę. Położyłam się próbowałam uspokoić. Co ten kutas sobie myśli? Nie było mnie tyle czasu i nie dawałem znaku życia, ale co w tym dziwnego? A co dziwnego jest w tym, że zjawiam sie zachowuje jak gdyby nic się nie stało. Erin, jest jakaś pojebana, jak ona sie zachowuje, tytyryty. I nagle zaczęłam się śmiać jak popierdolona. Spadłam z kanapy i tarzałam się po podłodze.
- Kurwa, naprawdę jestem pojebana.. - mruknęłam do siebie. Założyłam trampki i wyszłam z domu. Poszłam do paku, po drodze kupując butelkę taniego wina. Wypiłam pół butelki, a zjawił się nie kto inny jak Duff.  Usiadł obok mnie. Przemyślałam całą tą sprawę i chciałabym jednak wiedzieć co mu było. Przytuliłam go.
- Duff, powiesz, mi teraz dlaczego Cię nie było.- zapytałam głosem bez emocji.
- Byłem w szpitalu, taka mała operacja. Nie chciałem Ci mówić żebyś się nie martwiła.- odparł.
- Jakbym o tym wiedziała to martwiłabym się tylko z tego z tego powodu. A tak z niewiedzą martwiłam się jeszcze bardziej.
- Przepraszam- uśmiechnął się w ten cudowny sposób i cała złość mi minęła. Dokończyliśmy butelkę i Duff odprowadził mnie do domu.



Erin.
_____________________________________________________________
chyba się trochę rozpisałam, ale to i tak krótko. Kurde, mam problemy żeby napisać dużo.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz