sobota, 9 marca 2013
Rozdział 13
Nadszedł czerwiec i koniec roku szkolnego.
- Wreszcie kurwa wakacje - powiedziałam w drodze do domu ze szkoły. - Nienawidzę chodzić na galowo. Po chuja na zakończenie roku koszula. To chyba wakacje więc powinniśmy się ubierać wakacyjnie, czy coś.
- Już nie narzekaj. Zaraz to zdejmiesz, ale w sumie racja.-odparł Duff, ale nie zbyt przytomnie. Naćpał się czy najarał. Jeśli tak to jest chujem, że sam. Egoista. Nasz wiązek nie opierał się na ciągłym mówieniu sobie jak bardzo się kochamy, zwracaniu się do siebie kochanie, skarbie itp. Wiadomo okazywaliśmy sobie uczucia, ale nie było to przesłodzone i do wyrzygania. Chłopak odprowadził mnie do domu i sam poszedł się przebrać. Wzięłam zimny prysznic bo było bardzo gorąco. Założyłam krótkie czarne spodenki i za dużą koszulkę Iron Maiden. Miałam dobry humor bo dowiedziałam się, że szczur nie zdał. Jedna suka w klasie mniej. Może zwierzyniec odpuści po rozpadzie? Chociaż wątpię bo z Verą zrobiłyśmy im mały kawał. Jakoś tak ok 3 tygodnie przed zakończeniem roku przykleiłyśmy im do pleców podpaski pomalowane czerwonym markerem. A następnego dnia przypadkowo naplułyśmy im do butów. A najlepsze jest to, że nie było przypału, a cały dzień śmiechu był. Włączyłam sobie AC/DC, położyłam się na łóżku i zatopiłam we własnych myślach. Myślałam głownie o Duffie, Vicky, Verze i mamie. Ostatnio totalnie jej odjebało i wcale jej nie widuje. Może o mnie zapomniała? Vera znalazła sobie chłopaka i teraz dużo czasu z nim spędzała, ale cieszę, że jest szczęśliwa. Vicky, jak to Vicky, kochana ale czasem za bardzo wpieprza się w sprawy innych. Mi to daje rady małżeńskie, a sama od pół roku daje nadzieje takiemu jednemu. W sumie to za nim nie przepadam, ale Vicky go lubi i nie wiem dlaczego nie podejmie jakiejś konkretnej decyzji. I Duff, kocham go i cholernie dobrze się dogadujemy. Jesteśmy parą ale też przyjaciółmi. Zawsze mogę z nim pogadać ale wkurwia mnie jego niepunktualność. Nie ma dnia żeby się nie spóźnił. No ale co, wolna dusza. Tylko zastanawiam się co dalej. Niby mam wszystko gdzieś, ale jednak martwi mnie przyszłość. Przecież w każdej chwili mogę umrzeć, albo Duff, albo Vera, albo moja matka. Ma mnie w dupie, ale ją jednak kocham. PO 12 piosenkach płyta się skończyła i odtwarzacz się wyłączył. Nastała przygnębiająca cisza. Usiadłam trochę oszołomiona i nie obecna po czym spojrzałam na zegarek. 13:40. Wstałam, założyłam trampki i poszłam do Duffa. Otworzył mi wysoki, ciemnowłosy, ciemnooki chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Hej, Mark - powiedziałam wesoło. Zawsze lubiłam tego chłopaka bo był zawsze uśmiechnięty, coś jak Steven Adler. Zarażał swoim dobrym humorem. - Jest Duff?
- No pewnie, wchodź.Siedzi u siebie - odparł.Przeszłam przez przytulny salon, po schodach do ostatniego pokoju na piętrze. Zapukałam cicho, ale nie usłyszałam odpowiedzi więc lekko uchyliłam drzwi. Zobaczyłam chłopaka siedzącego na łóżku grającego cicho na gitarze. Nie zauważył mnie więc zamknęłam delikatnie drzwi i przytuliłam go. Prawie upuścił gitarę.
- Cześć Duffy - wymruczałam mu do ucha.
- Hej - pocałował mnie namiętnie.- Mówiłem, że przyjdę.
- No, czekać na Ciebie, to jak czekać na śnieg w lipcu. Nudziło mi się. - odparłam.- Zagraj mi coś. Proszę - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Chciał mnie ugryźć w wargę ale szybko się odsunęłam. - Jak mi zagrasz - odparłam. Zagrał mi ''Dream on'' Aerosmith śpiewając cicho. O, Izzy, to było cudowne. Ta piosenka zawsze wzruszała mnie do łez, albo wywoływała kurewską euforię. Wtedy cieszyłam się jak pojebana. - Dziękuję- pocałowałam go w usta. Ugryzł mnie i już po chwili jego język drażnił moje podniebienie. Włożył mi rękę pod koszulkę błądząc dłonią obok zapięcia od mojego biustonosza. Ja drapałam go po plecach. W pewnej chwili poczułam, że zapięcie od biustonosza jest rozpięte.To był moment żeby to przerwać albo ciągnąć dalej.
- Duff, Twoi bracia - powiedziałam przerywając.
- No to co? - spytał.
- No właśnie to, że są.- odparłam, podwijając koszulkę.- Zapnij go - Zrobił to i ugryzł mnie w biodro.- Ał! Kurwa pojebało Cię?- krzyknęłam. - To bolało - zrobiłam obrażoną minę.
- Przepraszam- przytulił mnie.
Cały lipiec spędziłam z Duffem, Vicky i Verą. Nawet 3 dni spędziłam z mamą nad morzem. Cieszyłam się, że spędziłyśmy ze sobą trochę czasu. No ale jak wróciłyśmy do domu wszystko było po staremu.
Przyklejałam właśnie nowy plakat Perry' ergo na ścianie, kiedy usłyszałam pukanie do okna.Otworzyłąm je Duffowi.
Erin
______________________________________________________________
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobra... Teraz fragment "Jak mi zagrasz - odparłam. Zagrał mi ''Dream on'' Aerosmith śpiewając cicho. O, Izzy, to było cudowne. Ta piosenka zawsze wzruszała mnie do łez, albo wywoływała kurewską euforię" nie ogarniam tego 'Izzy' no ale dobra, domyslam sie, o co chodzi, tak tylko sie czepiam z nudow :3
OdpowiedzUsuńFajnie Ci to wyszlo, podoba mi sie zwiazek McKagana vol.2 z Erin :3 jest tak uroczo jak z moim bylym xD ale nie do tego zmierzam...
Ogolem... No fajnie, fajnie, zajebiscie i takie tam, pochwaly i komplementy xD
Fajny pomysl, choc troche dziwne, ze akurat drugi pan McKagan. Dobra, niewazne.
Dalej nie ogarniam tego co bylo na poczatku a tego co jest teraz, jakby dwie inne historie, w sensie z rozdzicami dziewczyny, ale to sama ogarnij, ja sie nie wtracam.
Jakbys mogla... Informuj mnie o nowych na trouble-akexrosielove.blogspot.com bede wdzieczna :3
To o,Izzy to jest moje przyzwyczajenie, bo zamiast mówić o boże, czy o jezu, mówię o,Izzy. Dziękuję za pochwały i cieszę się, że się podoba. Będę informować. ;)
UsuńEj młoda! Ty se nie myśl! Nie komentuje, ale czytam!! I masz mnie informować, jasne?
OdpowiedzUsuńOgólnie robi się właśnie tak słodko, a jak wiadomo, zawsze coś się zjebie. Niech odwołają koncert, albo nie, to zbyt. drastyczne... niech coś się stanie!!!