Kurwa, jak mi jest cholernie miło jeśli ktoś czyta i komentuje te moje chore pomysły. Jak czytałam komentarze pod ostatnim postem to się poryczałam ze wzruszenia. Dziękuję bardzo ♥
Pierwszym uczuciem, którego doświadczyłam po przebudzeniu był okropny ból głowy. Czaszka pękała raniąc mózg odłamkami kości. Potem suchość w gardle i ból w udzie. Spojrzałam na swoje nogi i zauważyłam Izzy'ego, który spał wbijając mi łokieć w skórę. Zwlokłam się z kanapy, spychając z siebie rytmicznego i podreptałam w kierunku łazienki. Nie pamiętam jak jak to się stało, ale wylądowałam w Hellhouse. Lepiej tu niż na ulicy. Zobaczyłam się w lustrze i przeraziłam. Każdy włos w inną stronę i rozmazany makijaż. Przemyłam twarz wodą mając nadzieję, że się ogarnę, ale tylko pogorszyłam sprawę. Jebać to. Poszłam do kuchni gdzie zastałam Rudego z kubkiem kawy. Wyglądał jakby nic wczoraj nie pił.
- Nie masz kaca? - zapytałam siadając na blacie.
- Lata praktyki - odparł podając mi butelkę wody.
- Dzięki - mruknęłam i wypiłam całą zawartość opakowania. Zobaczyłam tabletki przeciw bólowe na stole i wzięłam 4. Ból zaczął ustępować.
- Rudyy - zaczęłam.
- Co? - zapytał mieszając jajka w misce.
- Gdzie Michelle?
- U mnie - odparł wlewając mleko do jajek.
- Czemu?
- Spała u mnie.
- Spała u ciebie, czy spała z tobą?
- Spała ze mną.
- Pieprzysz?!
- Nie. Tak. Pieprzyłem.- Walnęłam głową w stół. Jak to? Rudy? Michelle? Ale przecież...
- Żartujesz? - zapytałam w lekkim szoku. Zaczęłam się martwić o Chelle.
- Boże, Bella. Tak trudno zrozumieć? Ja, zajebisty, najprzystojniejszy, wokalista z zajebistym głosem Axl Rose, i twoja przyjaciółka, Michelle Marsh, uprawialiśmy seks.- spojrzał na mnie z politowanie i rozbawieniem.
- Jak to? - nie mogłam uwierzyć. Michie, jest zbyt wrażliwa.
- Ehh. Ludzie tak robią. Wiesz co to jest seks? Mężczyzna ma penisa, a kobieta...
- JUŻ! Zamknij się. Wiem przecież. - przerwałam mu. - Chodzi mi tylko o to, że Michie, jest wrażliwa, przejmuje się, i jeżeli potraktowałeś ją jak laskę na jedną noc to ci urwę jaja. Skrzywdź ją, a to zrobię.
- I czym będę ruchać? - spiorunowałam go spojrzeniem. - Tak poważnie to polubiłem Michie. Nie myślę o niej jak o dziwce. Nie martw się - powiedział wlewając zawartość miski na patelnię. Pomieszał tam trochę i zrobił mi kawę. Dostałam jajecznice. Spróbowałam.
- Vince robi lepszą - mruknęłam sama do siebie, a że było cicho to Axl usłyszał. A teraz się tłumacz głupia. Kretynka.
- Jadłaś z Neil'em śniadanie? - zapytał podejrzliwie. Rudemu chyba mogę powiedzieć. Mozę będzie trzymał gębę na kłódkę.
- Tak.
- Spałaś z nim - stwierdził.
- Jak komuś powiesz, a zwłaszcza Slash'owi to nie żyjesz.
- WIEDZIAŁEM! - krzyknął uradowany.
- Co cię tak cieszy?
- Wygrałem 50 dolców. - spojrzałam na niego pytająco - Założyłem się z Tommym. -boże- Twierdził, że nie dasz blondynowi, a tu niespodzianka!
- Wiesz, że jesteś głupi?
- Głupi, ale z 50 dolarami.- szczerzył się jak Popcorn.
- Boże - po raz kolejny uderzyłam głową w stół. Poziom inteligencji Rudego mnie przerażał.
- A jak było z Vincem? - zapytał kiedy podniosłam głowę.
- Vince nie gustuje we wrednych, rudych chłopcach, ale myślę, że mógłby zrobić wyjątek. Masz kobiece rysy twarzy i zgrabny tyłek. Jakby zamknął oczy, albo jak byś założył torbę na łeb to mógłby cię chyba zerżnąć - powiedziałam i zaczęłam się śmiać po wyobrażeniu sobie takiej sytuacji.
- Wal się - mruknął obrażony.
- Oouu, chyba ugodziłam w dumę i dużeeee ego pana Rose'a.
- Tytyryty - odburknął. Dusiłam się ze śmiechu, a on obrażony konsumował swoje śniadanie. Po chwili do kuchni wtoczył się Duff z Izzym.
- Kurwa, moja głowa. Jezuuu, boli. - wyjęczał basista siadając. Izzy wyglądał i chyba czuł się lepiej.
- Cześć Bella - powiedział i pocałował mnie.
- Kurwa! - krzyknął Axl.
-Chuju, zamknij się. Chcesz rozjebać swojemu basiście łeb? - mruknął Duff.
- Ty tak z każdym?- zapytał mnie Rudy. Boże, jaki kretyn.
- Tak Axl. Jeszcze ci się nie chwaliłam. No pacz. To się chwalę. Zostałam groupie Guns n' roses i Motley Crue - zaironizowałam i wróciłam do ust Izzy'ego. Przerwała nam Michelle, która weszła do kuchni i klepnęła mnie w tyłek.
- Hej Michie, mała zdziro. Czemu mnie zdradzasz z Rudym? - zapytałam.
- Oj, Bella. Ty też mnie zdradzasz. - Izzy zrobił kolejną porcję jajek dla siebie, Michie i Duffa, który ratował głowę wodą i tabletkami.
- Masz niegrzeczny język Bells - powiedział McKagan z tajemniczym uśmiechem.
- Uświadom mnie bo nie wiele pamiętam - odparłam.
- Zapoznał się z moimi ustami, językiem i przyrodzeniem.
- Co? Obciągałam ci?
- Yhym.
- Nie wierze - po raz kolejny przypierdoliłam głową w stół. Duffowi? Kurwa, żyć mi nie da. Po co piłam, po co ćpałam?
- Dobra jesteś.
- Super. Dzięki. To powód do dumy. Zrób z tym ulotki i roznieś po Sunset - odpysknęłam.Co L.A. ze mną zrobiło?Posiedziałam jeszcze trochę w kuchni Gusnów po czym zaczęłam się żegnać i zbierać do domu.
- Idę z tobą - rzucił Izzy i pobiegł do swojego pokoju. Wrócił szybko niosąc na plecach futerał z gitarą. Wyszliśmy kierując się do mojego mieszkania.
- Naprawdę to zrobiłam? - zapytałam.
- Co?
- Z Duffem.
- Tak, ale nie przejmuj się. Nie ma czym. - objął mnie.
- Łatwo ci mówić. To nie ty miałeś kutasa McKagana w ustach.
- Kiedyś ci opowiem. - mruknął cicho.
- Co mi opowiesz?
- Przyjdzie na to pora.
- Proszę, Izzy - zrobiłam maślane oczy, ale został nie ugięty. Na schodach wpadliśmy na Bolana.
- CZEŚĆ RACHELKU! SŁONECZKO TY MOJE, KTÓRE ROZŚWIETLASZ MI KAŻDY DZIEŃ! - krzyknęłam rzucając mu się na szyję.
- Cześć Bella. Księżniczko moja, która mnie tak bardzo wkurwia, ale i tak ją kocham - uścisnął mnie z durnym uśmiechem. - Hej Izzy.
- Czołem - mruknął Stradlin.
- To wy się znacie?
- Wiesz, słonko. Każdy zespół z Sunset się zna - uświadomił mnie Wujek Dobra Rada Rachel.- Wkurwiająca księżniczko idź się umyć bo masz rozmazany makijaż. - Weszliśmy do mnie i od razu pobiegłam do łazienki. Zmyłam tusz, cienie, wzięłam prysznic i 3 razy dokładnie umyłam zęby. Jak na mnie przystało, bardzo inteligentnie, nie zabrałam ubrań z sypialni. Zawinęłam się w ręcznik i wychyliłam głowę z łazienki.
- IZZY!
- CO?
- Najwspanialszy gitarzysto przyniesiesz mi ciuchy z pokoju?
- Jakie lizusie?
- Wybierz coś.
- Ok. - schowałam głowę do łazienki i czekałam. W sumie mogłam iść tam sama, ale nie uśmiechało mi się paradowanie w samym ręczniku przy dwóch niewyżytych seksualnie rockmenach. Po chwili przyszedł Stardlin z ubraniami.
- Patrz, jaki ładny stanik znalazłem - powiedział i zaczął mi machać przed nosem czerwoną koronką. Boże.
- Kupię ci taki na urodziny, a teraz wypierdalaj bo chcę się ubrać - wypchnęłam do z łazienki i założyłam czarne szorty i koszulkę z Morrisonem. Poszłam do salonu gdzie Izzy i Rachel pogrywali coś na gitarze i wpierdalali słodycze. MOJE słodycze.
- Chuje! czemu żrecie moje słodycze? - zapytałam.
- Dla zabawy - odparł Bolan.
- Takie śmieszne, że zaraz będziecie musieli kupić mi nowe.
- To się kupi. - Cały Izzy. Usiadłam obok słuchając jak grają. Uratowałam sobie paczkę żelków i przy riffach odgryzałam misiom haribo głowy. Nie zauważyłam kiedy przestali grać.
- O nie! Oszczędź mnie! Zostaw mi głowę! O nie, misiu. Jesteś mordercą. Zasługujesz na karę! NIE! Obiecuję już nigdy nie ugotuję żadnego elfa. Nie wieżę w to! SKRÓCIĆ O GŁOWĘ! - prowadziłam dialogi sama ze sobą. Poczułam lekkie szturchnięcie w ramię.
- Czego kurwa? Zabijam misie? - krzyknęłam na Izzy'ego. Jeszcze nie do końca wyrwałam się ze swojego świata. Czasem zastanawiam się czy jestem normalna? Może mnie ktoś kiedyś upuścił?
- Czy aby na pewno wszystko w porządku? - zapytał Stradlin.
- Tak - odparłam i pobiegłam do odtwarzacza i włączyłam Aerosmith. - SING WITH ME, SING FOR THE YEARS. SING FOR THE LAUGH AND SING FOR THE TEARS! SING WITH ME, IF IT'S JUST FOR TODAY! MAYBY TOMORROW THE GOD LORD WILL TAKE YOU AWAY! DREAM ON! DREM ON! DREAM ON!!! - wrzeszczałam jak pojebana.
- BELLA! Zamknij się. Tylerem to ty nie jesteś - powiedział Bolan. Energia na chwilę mnie opuściła i usiadłam na fotelu. Izzy patrzył na mnie przez chwilę z troską, ale potem zaczął grać.
- Idzie sobie Johny, w ręku ma kutasa, choć ma jedno jajo, na rodeo hasa! - śpiewałam w rytm gitary. Chłopcy nawet nie zwrócili na mnie uwagi, chociaż zauważyłam na ustach Izzy'ego lekki uśmiech. Spojrzałam na Bolana, ale zamiast jego głowy zobaczyłam łeb konia. Zaczęłam się śmiać i spadłam na podłogę. Tarzałam się po niej i machałam nogami. Nie wiem ile to trwało, ale jak się ogarnęłam to miałam całe mokre policzki. Chyba powinnam iść do psychiatry. Wstałam z podłogi i udając konia popatajałam do sypialni gdzie jebał się na łóżko wsadzając głowę pod poduszkę. Dostałam napadu śmiechu, ale poduszką go stłumiła. Co mi kurwa jest?
- WALK THIS WAY! - krzyknęłam i zapaliłam czerwone malboro. Po wypaleniu 3 wróciłam do salonu. Wepchnęłam mój zajebisty tyłek między zajebiste tyłki Izzy'ego i Rachela.
- Kocham was - powiedziałam przytulając się i zaczęłam płakać. Bez powodu. Może mam wahania nastrojów jak Axl? Izzy posadził mnie u siebie na kolanach.
- Boże, kobieto, okres masz? - zapytał Bolan. I dlatego bardziej wolę Stradlina. Z Rachelem można pogadać, wysłucha mnie, ale nie zawsze rozumie. Izzy, nawet jeśli nie rozumie to nie rzuca głupich komentarzy. Uspokoiłam się i poprosiłam żeby mi zagrali ''Stairway to heaven'' co zrobił Izzy.
- Dziękuję. Kurde, chciałabym umieć tak grać - powiedziałam.
- Przecież wiesz, że mogę cię nauczyć. I nie tylko ja, ale i Slash, Rachel, Scotti, Snake, Mick. Tylu gitarzystów dookoła - odpowiedział Stradlin. W sumie, prawda. Będę się musiała uśmiechnąć.
- Może zaczniemy już dziś. Pójdę po Hilla i Sabo - zaoferował Rachel.
- Nie - zaprotestowałam szybko.- Nie chcę się kompromitować.
- Jak wolisz. Może już pójdę - powiedział i pocałował mnie w policzek. - Cześć Izzy - i poszedł sobie.
- To zaczynamy? - spytał Stradlin.
- Jestem głodna. Już 15. Gotujemy?
- Umiemy?
- Wodę w czajniku.- odparłam. Roześmiał się.
- Jak masz makaron to zrobi się spaghetti. Nic trudnego. - Poszliśmy do kuchni zaczęliśmy gotować. Oprócz kipiącego makaronu i mojego skaleczona palca poszło dobrze. Po 30 min. jedliśmy jakże pyszny obiad.
- Sukces - mruknęłam. Skończyliśmy jeść i wróciliśmy do gitary.
- Co wiesz o grze? - zapytał.
- Jak miałam 10 lat to coś grałam, ale nie wiem ile pamiętam. - Okazało się, że pamiętałam wszystko i szybko załapałam. O 21 byłam gotowa grać piosenki moich idoli, chociaż niemiłosiernie napierdalały mnie palce. Ale byłam szczęśliwa.
- Chyba starczy. Kurewsko inteligentna bestia z ciebie - powiedział z podziwem Izzy.
- Cicho, bo się zarumienię. Widocznie mam dobrego nauczyciela - pocałowałam go.
- Starczy ci na dziś grania.
- Nie! chcę coś zagrać - wygięłam usta w podkówkę.
- Masz jakieś nuty? - zapytał zrezygnowany. Zerwałam się z kanapy i przyniosłam pierwszą lepszą książeczkę płytową z nutami. - Pewna jesteś? - pokazał mi logo Aerosmith. Kurwa.
- Spróbuje.- Bałam się tego zrobić. Perry jest jednym z moich ulubionych gitarzystów i jak to spierdolę to nie wybaczę samej sobie. Wzięłam się za ''Last child'' ale nie podobało mi się. Co mam się porównywać do Joe?
- Nieźle - mruknął Stradlin z błyskiem w oku. Zapisał mi kartkę nutami i kazał zagrać. Przestudiowałam zapis i niepewnie zaczęłam. Po chwili rozpoznałam ''Walki this way''. Zaczęły mi się podobać dźwięki, który wydobywałam z instrumentu. Zagrałam to dwa razy i byłam z siebie zadowolona.
- Nie wiem jakim cudem tak szybko opanowałaś gitarę. Widocznie 7 lat temu wiele się nauczyłaś i trzeba było tylko wszystko przypomnieć.
- Naprawdę?
- Jasne. Ale teraz muszę wracać do tych pojebów.
- Zostawisz mi gitarę?
- Chyba mogę, ale jutro o 13 mamy próbę więc musisz mi przynieść.
- Albo nie! Pożyczę od Skidów.
- To do zobaczenia. - namiętnie wpił mi się w usta i z uśmiechem wyszedł. Szczerzyłam się jeszcze przez chwilę do siebie, apotem pobiegłam do mieszkania 84.
- Cześć Bells - Sebastian mnie przytulił.
- Jest Scotti? - zapytałam wchodząc do pustego salonu.
- Też się cieszę, że cię kurwa widzę - rzucił z ironią. - Nie ma.
- Kurwa. A Snake?
- Wyszedł.
- Kurwa. Sam jesteś?
- Tak.
- Kurwa. Potrzebuję gitary.
- Musisz tak kurwić. To sobie weź.
- Tak po prostu?
- No a jak? Teraz nie grają.
- Faktycznie - mruknęłam i weszłam do pokoju Hilla. Kurwa, Sebastian to ma czasem pomysły. Wzięłam czarnego Les Paula i zostawiłam karteczkę, że go zabieram.
- Dzięki Sebastian - musnęłam go w policzek i szybko wróciłam do siebie. Całą noc spędziłam na grze mimo, że cholernie bolały mnie palce.
_________________________________________________________________________________
No i jest kolejna część. Ten rozdział miał być kompletnie inny, ale chcieliście Izzy'ego, więc Izzy jest.
Izzy, Izzy, Izzy.... *__________*
OdpowiedzUsuńOj gruba biba była, gruuuba.. xD Kocham Cię za te momenty, w których mogę z czystym sumieniem poturlać się ze śmiechu.
"- Kocham was - powiedziałam przytulając się i zaczęłam płakać. Bez powodu. Może mam wahania nastrojów jak Axl?" - czyżby było to to o czym myślę ??? ;333 A może Bella jest po prostu tak samo chora psychicznie jak ja ? Doobra, nieważne.
Czekam na kolejny i dziękujem za mojego wyczekiwanego Stradlin'a :*
No kurde, co tu dużo mówić. Rozdział świetny, dialogi jak zwykle rozpierdalają no i oczywiście z niecierpliwością czekam na następny!:>
OdpowiedzUsuńHahahahahah! Kocham to! Naprawdę zajebisty rozdział! Dialogi rozpierdalają, fabuła świetna.
OdpowiedzUsuńIzzy *_______________________*
Dużo Izzy'ego :33333
Kocham Bellę, też mam czasem takie napady.
To jest po prostu zajebiste. Życzę Ci dużo weny i pomysłów na to opowiadanie!
KOCHAM!
Wrzuciłabym jakiś cytat, ale za dużo tego! Skąd bierzesz te teksty? XD
Kocham to :3
Nie mogę się doczekać nowych :3
Rozdział świetny, nie mogę się doczekać nowego. ;>
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na used-uphas-beens.blogspot.com !
OdpowiedzUsuńZapraszam.
Nowy rozdział na used-uphas-beens.blogspot.com !
OdpowiedzUsuńZapraszam.
Zapraszam na kolejny nowy! http://youth-gonewild.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńDroga Erin. Byłoby miło, gdybyś się określiła, co do tego, czy mam Cię informować czy nie, bo ja już nie wiem xD
OdpowiedzUsuńJbc. jest nowy ;P
http://sny-o-gnr.blogspot.com/