środa, 27 lutego 2013
Rozdział 9
- Duff, proszę nie idź tam, zostań ze mną, boje się, proszę, Duffy. - mówiłam przez łzy do najważniejszej osoby w moim życiu. - Duff, słyszysz mnie? Proszę Cię zostań. - W ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Jakby mnie obok niego tu nie było. Ale gdzie byliśmy? To był jakiś dom, bardzo duży i stary, ale wyglądał jak nie zamieszkany. Wszędzie było pewno kurzu i prawie wcale nie było tu mebli. Ale jak się tu znaleźliśmy? Nie wiem. Po prostu tu jesteśmy i już. W tym miejscu strach i przerażenie unosiło się w powietrzu. Była tu cholerni zła energia.
- No Duff! Czekaj - krzyknęłam przerażona, kiedy zniknął za drzwiami jednego z wielu pokoi. Po chwili wahania weszłam za nim. Osunęłam się bezwładnie po ścianie, po tym co zobaczyłam. Duff siedział cały zakrwawiony. Całe ciało miał w głębokich ranach ciętych. Płakałam i nie mogłam w to uwierzyć. Czułam, że Duff umiera. Chciałam mu pomóc, ale zorientowałam się, że mam związane nogi i ręce. Przeraziłam się jeszcze bardziej.
Obudziłam się rano, w swoim łóżku przytulona do Duffa. Leżałam jeszcze pewien czas przestraszona, bo wszystko było takie realistyczne. Kurwa, jesteś popierdolona Erin. Idź do psychiatry czy coś. Przecież Duff śpi obok Ciebie cały i zdrowy. Wstałam i wzięłam prysznic. Zrobiłam kreski eyelinerem, uczesałam się w roztrzepanego koka, założyłam granatowe rurki galaxy i czarną koszulkę z FUCK OFF. Zeszłam do kuchni i postanowiłam, że się popiszę i zrobię naleśniki. Włączyłam Metallikę i zaczęłam niszczyć kuchnię. Mleko, mąka, woda, cukier, proszek do pieczenia, masło. Chyba wszystko. Kurwa! Jeszcze jajka. Nie ma co kucharką to jestem cudowną. Duff stwierdził, że naleśniki mu smakowały, więc nie wspominałam, że prawie nie było w nich jajek. Poszliśmy do szkoły, ale nic się działo. Nawet zwierzyniec dał sobie dziś spokój. Rozstaliśmy się z Duffem przed moim domem o 14. Do 17 czytałam jakąś lekturę i słuchałam Ramones. W końcu mi się znudziło i poszłam po Duffa. Otworzył mi wysoki chłopak, z dredami i ciemnymi oczami. Brat Duffa.
- Cześć Andy, jest Duff?- zapytałam chłopaka.
- Nie, ma go . Wyszedł jakieś pół godziny temu - odpowiedział mi.
- A nie wiesz gdzie jest?
- Nie.
- To dzięki. Cześć- poszłam w stronę parku. Duff pokazał mi jedno miejsce w nim, gdzie jest malutkie oczko wodne i wierzby płaczące. W sumie to nie wiem dlaczego poszłam akurat tam. Nigdy nikogo tam nie było, a ja nie miałam ochoty na towarzystwo nikogo innego oprócz mojego przyjaciela, który był juz ważniejszy niż przyjaciel. Zobaczyłam go tam, siedział na ławce ze spuszczona głową i płakał. podeszłam do niego i cicho obok niego usiadłam.
- Coś się stało? - zapytałam cicho.
- Erin, jesteś dla mnie bardzo ważna. Dużo ważniejsza i bliższa niż przyjaciółka. Kocham Cię, ale kurewsko się boję, że Ty mnie traktujesz tylko jak przyjaciela.- zamurowało mnie. Byłam bardzo szczęśliwa, ale i zszokowana.
- Duff, nie wiem ... jak.. kurde. Wiesz - zaczęłam i przytuliłam się do niego- ja też czuję coś więcej, niż tylko przyjaźń. Ale tez się tego boję. Mam tylko po 17 lat. Wszystko może się zmienić, i boję się, że mnie zranisz i zostawisz. Ale ja też Cię kocham.
- Nie mogę Ci obiecać, że spędzimy ze sobą resztę życia. Jesteśmy jeszcze młodzi, nie wiemy co przyniesie nam los. Jednak mogę szczerzę powiedzieć, że w tej chwili jesteś najważniejszą osoną w moim życiu. Tyle musi wystarczyć.
Erin
_________________________________________________________________________
TADAM! ;)
poniedziałek, 25 lutego 2013
Rozdział 8
Usłyszałam za sobą skrzypnięcie szafki. Drzwiczki otworzyły się i wypadło z niej pełno kości. Panicznie boję się części ciała nie żywych ludzi, bo te kości przecież były nie żywe. Zaczęłam krzyczeń i płakać. Panicznie się bałam. Nawet nie wiem czego. No ale jak już wspominałam czytam Stephena Kinga, więc to chyba wyjaśnia. PO chwili poczułam, że ktoś mnie bierze na ręce. Odruchowo objęłam go za szyję. Przez łzy widziałam jasne włosy, a więc to Duff. Wtuliłam głowę w jego szyję i płakałam dalej, chociaż czułam sie przy nim cholernie bezpiecznie. Zaniósł mnie aż do mojego domu, wyjął z mojej torby klucze i zaniósł mnie to pokoju. Przytulił mnie mocnej i posadził na swoich kolanach, a ja płakałam. Już nie strachu przed nie żywymi kośćmi, ale przez cały otaczające mnie gówno. Zawsze mam tak, że jak już zacznę płakać z jednego powodu, to przypomina mi się wszystko co mnie martwi i smuci.Nie mam pojęcia ile zajęło mi uspokojenie się, ale na pewno długo. Spojrzałam mu w jego zielone oczy. Uśmiechnął się ale nie tak wesoło jak lubiłam. To był smutny uśmiech.
- Dziękuję, Duffy. Gdyby nie to nie wiem co bym zrobiła. Bałabym się ruszyć, a jeszcze bardziej bałabym się tam zostać - powiedziałam.
- Naprawdę nie masz za co. Myślę, że chyba powinniśmy znaleźć sobie inne miejsce - zaproponował chłopak.
- Tak, też tak myślę - odparłam i siedzieliśmy w ciszy. Duff był cudowny, przez te, że tak często byliśmy blisko fizycznie, zaczęłam czuć coś więcej niż tylko przyjaźń. Bałam się tego uczucie, bo On pewnie traktuje mnie jako przyjaciółkę. Siedzieliśmy jeszcze do ok 21. Duff spojrzał mi w oczy, jedną dłonią chwycił mój podbródek, bo drugą trzymał mnie, żebym nie spadała z jego kolan na podłogę, niebezpiecznie zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta swoimi. Zaskoczył mnie tym i nie bardzo wiedziałam jak mam się zachować. Ponownie zetknął nasze wargi, ale teraz już trochę odważniej. Zaczęłam oddawać pocałunki, ale bardzo delikatnie i nieśmiało, bo nie miałam w tym doświadczenia. Poczułam język Duffa na mojej dolnej wardze więc lekko rozchyliłam usta. Przyjaciel głaskał mnie po plecach, a ja wplotłam dłonie w jego wiecznie natapirowane włosy. Duff zakończył pocałunek i spojrzał na mnie swoimi intensywnie zielonymi oczami. Uśmiechnął się szeroko i poczułam, że mam rumieńce na twarzy. Chłopka pocałował mnie najpierw w prawy, a potem w lewy policzek. Przytuliłam się do niego. O boże, o boże, o boże, o boże.! Całowałam się z Duffem, czyli to może znaczyć, że nie jestem tylko przyjaciółką.
- Jest trochę późno, chyba trzeba iść niedługo spać.- powiedział Duff.
- Tak, masz rację. Idę do łazienki. - wstałam i poszłam. Jak tylko do niej weszłam przypomniał mi sie psychiatryk. Podbiegłam do Duffa i mocna go przytuliłam.
- To może trochę głupie, ale..- kurde, co. Duff, mógłbyś mi potowarzyszyć w łazience bo się boje? no idiotka.
-Tak?- zapytał
- Posiedź ze mną w łazience.- powiedziałm.
- W porządku.
Od chwili kiedy się rozebrałam, aż to momentu kiedy założyłam pidżamę Duff, siedział do mnie tyłem.
- Już możesz- powiedziałam nakładając pastę na szczoteczkę. W pewnej chwili zauważyłam w lustrze, że Duff się rozbiera. Wyplułam pianę.
- Czy mogę wiedzieć, co Ty robisz? - zapytałam, kładąc dłonie na biodrach.
- Odpieram inwazję ziemniaków na Twój dom - odpowiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
- Spoko, myj się ale ja nie mam tyle cierpliwości co Ty.- powiedziałam kiedy sie opanowałam.
- W porządku, mi nie przeszkadza, że zobaczysz moje idealne ciało. - odparł i zrobił minę w stylu 'jestem najpiękniejszy, patrz i podziwiaj ale nie dotykaj'.
- Pff, chciałbyś - odparłam i dźgnęłam go palcem w umięśniony brzuch. Ja pierdolę, mój Duffy ma kaloryfer. Zjarałam się i podskoczyłam jak idiotka.
- Wszystko ok?- zapytał.
-Jasne .
Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy spać.
Erin
__________________________________________________________________________
Przepraszam, za błędy jeśli takowe wystąpiły.
sobota, 23 lutego 2013
Rozdział 7
Mijały kolejne tygodnie i z Duffem znacznie się do siebie zbliżyliśmy. Byliśmy już przyjaciółmi.Ten chłopka był po prostu cudowny, świetnie się z nim dogadywałam i lubiłam spędzać z nim czas.
Była 18:00, siedziałam na łóżku i właśnie skończyła się uczyć do sprawdzianu z biologi, kiedy usłyszałam pukanie do okna. Byłam dzisiaj nie w humorze i pierwszy raz nie cieszyłam się, że przyszedł. Wstałam i otworzyłam je , nie komu innemu, jak Duffowi. Zawsze tak przychodził, jedna zaleta pokoju z balonem, chociaż nie ram mówiłam mu, że mam w domu drzwi.
- Cześć Erin. - powiedział wesoło.
- Hej, Duffy. - odpowiedziałam.
- Co robisz?- zapytał.
Podniosłam książkę i odparłam - Właśnie skończyłam się uczyć biologii.- Podszedł do mojej półki z płytami i włączył Slasha ''Apocalyptic love''. Usiadł obok mnie, aja weszłam mu na kolana i przytuliłam go. On odwzajemnił gest. Siedzieliśmy tak przez kilka piosenek.
- Smutno mi dzisiaj. - powiedziałam i spojrzałam na niego moimi, dużymi, zielonymi oczami. Duff pocałował mnie w nos, chociaż wiedział, że tego nienawidziłam, przytulił mnie mocniej i zaczął śpiewać z Mylesem ''Anastasia". Jak skończył uśmiechnęłam się szczerze.Zawsze potrafił mnie rozbawić i pocieszyć.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Nie masz za co. Nie lubię kiedy Ci smutno, bo wtedy mi też jest smutno. - odpowiedział. Resztę wieczoru słuchaliśmy tej płyty. Nie pamiętam kiedy odpłynęłam. Obudziłam się przytulona do Duffa. Już nie spał.
- Dzień dobry śpiąca księżniczko - powiedział wesoło.
- To była królewna. Widać, że nie oglądałeś bajek w dzieciństwie McKagan - odparłam z uśmiechem. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umalowałam się i założyłam jasne szorty, koszulkę Sex Pistols i wróciłam do pokoju.
- Jest już 10.15 , więc może pobaw się w złą uczennice i chodź za mną na wagary. - zaproponował mój przyjaciel.
- W sumie to nie było mnie już na 2 lekcjach, więc czemu nie.-odparłam.
- Super - uśmiechnął się w ten cudowny sposób.
Cały dzień chodziliśmy po mieście w tą i z powrotem i ok 17 poszliśmy na obrzeża miasta. Stoi tam opuszczony szpital psychiatryczny. Bardzo mi się podoba to miejsce , Duffowi z resztą też. . Weszliśmy do środka, wybraliśmy jedną z sal i usiedliśmy na parapecie. Chłopak wyciągnął z plecaka Nightraina. Rozmawialiśmy i piliśmy. Często tak robimy, niby żadne szczególne zajęcie a z Duffem mogę tak cały czas.
- Nightrain się skończył. Koniec zabawy, wracamy do domu - zawołał chłopak.
- Możemy iść, ale ja coś mam - powiedziałam i zaczęłam grzebać w torbie.
- Co masz? - zapytał
-TO!- krzyknęłam i pokazałam mu pudełeczko Jelly Bean.
- OOOOQ FASOLKI! - powiedział ucieszony Duff.
- Chcesz mi zjeść. - powiedziałam i zaczęłam uciekać śmiejąc się. Przez pewien czas słyszałam za sobą Duffa, ale po chwili znalazłam się sama w cichym korytarzu.PO śćianą stał rząd szarych szafek. Trochę się przestraszyłam, ale tak to jest jak się czytam S. Kinga. Usłyszałam chyba za sobą jakiś dźwięk i oparłam się plecami o jedną z szafek. Zawsze jak się boję wole mieć coś za plecami. Wtedy nic mi się od tyłu nie stanie i wszystko widzę. Stałam tak chwilę szybko oddychając i w końcu zrobiłam krok do przodu. Usłyszałam za sobą skrzypnięcie szafki.
Erin
________________________________________________________________________________
piątek, 22 lutego 2013
Rozdział 6
Nie odpowiedział, ale usłyszałam obok ucha cichy śmiech. Zamknęłam oczy, by ponownie zasnąć, ale poczułam jak Duff głaszcze mnie po włosach.
- Ej, mamy spać - powiedziałam.
- No ale już nie śpimy...- zaczął.
- Tytyryty!- odparłam. - Ja idę spać, a Ty rób co chcesz.- powiedziałam mu i pokazałam język, chociaż było ciemno i tego nie zauważył. Po krótkiej chwili zasnęłam i Duff chyba też. Rano obudził mnie ''Bad rain''. Chłopak jeszcze spał, więc po cichu zabrałam rzeczy i poszłam do łazienki. Spędziłam w niej 30 min. Zrobiłam kreski, ułożyłam grzywkę i założyłam czarne rurki, białą koszulkę Guns n' roses i czerwoną koszulę. Weszłam do pokoju, a Duff stał na środku, ogarnięty, w swoich ciuchach, ale nie w tych co wczoraj i był nawet uczesany.
- Ale jak?- zapytała zszokowana.
- Mieszkam obok. Wyszedłem przez Twoje okno, poszedłem do siebie i wróciłem. - odpowiedział jakby to była rzecz najnormalniejsza pod słońcem. No bo tylko ja nie wychodzę z domu przez okno, wszyscy tak robią.
- O cholera, mieszkam tu 3 lata i nie wiem kto mieszka obok, no cóż, cała ja. - powiedziałam i pociągnęłam Duffa za rękę do kuchni. Zrobiliśmy kanapki przy dźwiękach Skid Row.
- Boże, jaki Bach ma cudowny głos, a jego włosy, boże, też takie będę mieć, zobaczysz. - powiedziałam.
- Głos ma dobry, ale ja jestem przystojniejszy. - uśmiechnął się.
-Chciałbyś. - odparłam. Po śniadaniu poszliśmy do szkoły. Szkoła jak szkoła, nuda i zwierzyniec. Po lekcjach poszłam z Verą i Vicky do kina. Niestety film okazał się jakimś dennym horrorem. Potem byłyśmy na kawie i opowiedziałam im o Duffie pomijając szczegół z nocowaniem.
Erin.
________________________________________________________________________________
Krótko, ale to drugi rozdział tego dnia więc mi się nie chciało dużo pisać .
Rozdział 5
Małe wyjaśnienie, w opowiadaniu nie ma konkretnego roku ani miasta. Tutaj jest Duff, ale to tylko wygląd basisty Gunsów. W moim opowiadaniu Gusn n' roses już dawno istnieją i tam jest prawdziwy Duff McKagan. Ten, o którym piszę to nie ta osoba z zespołu.
tyle z ogłoszeń,
zapraszam do czytania.
Przed 24 zorientowaliśmy się ile czasu minęło.
- O kurde, ale już późno - powiedziałam.- Gdzie mieszkasz?
- W sumie to nie daleko - odrzekł.
- Ale jest już ciemno i jakby Cię ktoś zgwałcił to byłaby moja wina.- mruknęłam bardziej do siebie.
- No to zostaję na noc - odpowiedział wesoło.
- Czekaj, czekaj, nie tak szybko. A skąd mam pewność, że Ty mi czegoś nie zrobisz?- zapytałam.
-Nie ufasz mi?- zrobił obrażoną minę.
-Tego nie powiedziałam.-odparłam - Ale śpisz na podłodze.- Popatrzył na mnie chwilę z miną dziecka, któremu zabrałam lizaka, a potem szeroko się uśmiechnął. Podeszłam do szafy i rzuciłam w niego poduszką, kocem i kołdrą.
- Proszę bardzo, ale teraz siedź spokojnie, a ja idę do łazienki. - Wzięłam pidżamę, czyli za dużą koszulkę Zeppelinów i bokserki. Wzięłam długi prysznic i bardo dużo myślałam o Duffie. Znam go tylko kilka godzin, a prawie wszystko już mu osobie powiedziałam. Szybko mu zaufałam, to do mnie nie podobne. Teraz muszę tylko czekać, aż zacznę coś do niego czuć... Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Duff na swoje szczęście siedział spokojnie i anie nie grzebał mi w szafkach anie nie podglądał mnie w łazience. Duży plus dal Niego. Jak mnie zauważył to zmierzył mnie wzrokiem, a ja głupia nie pomyślałam, żeby założyć spodnie. Kretynka.
- Już się napatrzyłeś? -zapytałam.
- Jeszcze nie - odpowiedział szczerząc się.
- Ehh,- westchnęłam.- W łazience masz czerwony ręcznik i mogę Ci pożyczyć jakąś koszulkę, chyba, że nosisz w plecaku.
- Nie, nie noszę. możesz mi pożyczyć. - odparł.
- To sobie weź z szafy. - powiedziałam i zaczęłam ogarniać łóżko.Duff zabrał jakąś czarną koszulkę, a ja zaczęłam czytać ''Pachnidło''. Po 7 stronach mój kolega wrócił do pokoju. Wybrał koszulkę Ac/DC za którą nie przepadałam.
-Możemy już iść spać? -zapytałam.
- Pewnie- odparł Duff. Zgasił światło i paliła się już tylko moje nocna lampka.
- to dobranoc Duff. - powiedziałam, zgasiłam lampkę i zakopałam sie w kołdrze. Niech sobie razi po ciemku.
- Taaa, dobranoc, ale jak się zabiję po ciemku to będzie Twoje wina.- powiedział 'obrażony'. Ja się tylko uśmiechnęłam i po chwili zasnęłam.
Obudziłam się ale za oknem było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegarek 2;30.
- Cudownie- mruknęłam cicho. Znowu się nie wyśpię-Duff?- powiedziałam chyba zbyt głośno.baaa, krzyknęłam.
- Mhmm? - usłyszałam zaspanego Duffa
-Śpisz?-jakie durne pytanie. Wiadomo, że śpi , przecież jest noc.
- Teraz już nie - odpowiedział. Och, super obudziałś go.
- Oh, to przepraszam, śpij dalej. - odparłam.
- Teraz już nie zasnę, a poza tym jest mi trochę zimno.- powiedział Duff. Wstałam z łóżka, wzięłam swoją kołdrę i podeszłam do chłopaka. Leżał tyłem więc mnie nie zauważył. Po cichu położyłam się obok niego i przytulając go od tyłu wchodząc pod jego kołdrę i narzucając na nas moją.
- Ale jesteś cieplutka. - powiedział.
- Yhym- odparłam. Włożyłam mu rękę pod koszulkę i lodowatą dłonią dotknęłam pleców. Wzdrygnął się.- Coś mówiłeś?-zapytałam. Nie odpowiedział ale usłyszałam obok ucha cichy śmiech.
Erin.
tyle z ogłoszeń,
zapraszam do czytania.
Przed 24 zorientowaliśmy się ile czasu minęło.
- O kurde, ale już późno - powiedziałam.- Gdzie mieszkasz?
- W sumie to nie daleko - odrzekł.
- Ale jest już ciemno i jakby Cię ktoś zgwałcił to byłaby moja wina.- mruknęłam bardziej do siebie.
- No to zostaję na noc - odpowiedział wesoło.
- Czekaj, czekaj, nie tak szybko. A skąd mam pewność, że Ty mi czegoś nie zrobisz?- zapytałam.
-Nie ufasz mi?- zrobił obrażoną minę.
-Tego nie powiedziałam.-odparłam - Ale śpisz na podłodze.- Popatrzył na mnie chwilę z miną dziecka, któremu zabrałam lizaka, a potem szeroko się uśmiechnął. Podeszłam do szafy i rzuciłam w niego poduszką, kocem i kołdrą.
- Proszę bardzo, ale teraz siedź spokojnie, a ja idę do łazienki. - Wzięłam pidżamę, czyli za dużą koszulkę Zeppelinów i bokserki. Wzięłam długi prysznic i bardo dużo myślałam o Duffie. Znam go tylko kilka godzin, a prawie wszystko już mu osobie powiedziałam. Szybko mu zaufałam, to do mnie nie podobne. Teraz muszę tylko czekać, aż zacznę coś do niego czuć... Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Duff na swoje szczęście siedział spokojnie i anie nie grzebał mi w szafkach anie nie podglądał mnie w łazience. Duży plus dal Niego. Jak mnie zauważył to zmierzył mnie wzrokiem, a ja głupia nie pomyślałam, żeby założyć spodnie. Kretynka.
- Już się napatrzyłeś? -zapytałam.
- Jeszcze nie - odpowiedział szczerząc się.
- Ehh,- westchnęłam.- W łazience masz czerwony ręcznik i mogę Ci pożyczyć jakąś koszulkę, chyba, że nosisz w plecaku.
- Nie, nie noszę. możesz mi pożyczyć. - odparł.
- To sobie weź z szafy. - powiedziałam i zaczęłam ogarniać łóżko.Duff zabrał jakąś czarną koszulkę, a ja zaczęłam czytać ''Pachnidło''. Po 7 stronach mój kolega wrócił do pokoju. Wybrał koszulkę Ac/DC za którą nie przepadałam.
-Możemy już iść spać? -zapytałam.
- Pewnie- odparł Duff. Zgasił światło i paliła się już tylko moje nocna lampka.
- to dobranoc Duff. - powiedziałam, zgasiłam lampkę i zakopałam sie w kołdrze. Niech sobie razi po ciemku.
- Taaa, dobranoc, ale jak się zabiję po ciemku to będzie Twoje wina.- powiedział 'obrażony'. Ja się tylko uśmiechnęłam i po chwili zasnęłam.
Obudziłam się ale za oknem było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegarek 2;30.
- Cudownie- mruknęłam cicho. Znowu się nie wyśpię-Duff?- powiedziałam chyba zbyt głośno.baaa, krzyknęłam.
- Mhmm? - usłyszałam zaspanego Duffa
-Śpisz?-jakie durne pytanie. Wiadomo, że śpi , przecież jest noc.
- Teraz już nie - odpowiedział. Och, super obudziałś go.
- Oh, to przepraszam, śpij dalej. - odparłam.
- Teraz już nie zasnę, a poza tym jest mi trochę zimno.- powiedział Duff. Wstałam z łóżka, wzięłam swoją kołdrę i podeszłam do chłopaka. Leżał tyłem więc mnie nie zauważył. Po cichu położyłam się obok niego i przytulając go od tyłu wchodząc pod jego kołdrę i narzucając na nas moją.
- Ale jesteś cieplutka. - powiedział.
- Yhym- odparłam. Włożyłam mu rękę pod koszulkę i lodowatą dłonią dotknęłam pleców. Wzdrygnął się.- Coś mówiłeś?-zapytałam. Nie odpowiedział ale usłyszałam obok ucha cichy śmiech.
Erin.
czwartek, 21 lutego 2013
Rozdział 3
Tak na początek jestem zjarana i dziękuję bo od wczoraj mam bloga i mam już 160 wyświetleń. Strasznie się cieszą. Dziękuję. ;) i miłego czytania.
Podnosząc głowę, wyjęłam słuchawki.
-Przepraszam, nie zauważyłam Cię - powiedziałam patrząc na wysokiego, przystojnego blondyna w koszulce Ramones.
-To ja przepraszam -odrzekł chłopak. -Jestem Duff - powiedział i podał mi rękę.
-Erin- odparłam i również podałam mu dłoń. Uśmiechnął się na co ja również odpowiedziałam uśmiechem.-Przepraszam, ale muszę już iść na lekcję. Do zobaczenia - powiedziałam, i nie czekając na odpowiedź odeszłam. Na w-f nauczyciel nawrzeszczał na nas, że nikt się nie przebrał itp. Usiadłam sobie pod ścianą i włączyłam ''Master of puppets''. Totalnie zatopiłam się w piosence i .. jeb! Dostałam piłką w głowę. Podniosłam wzrok i zobaczyłam '' śmiejący'' się zwierzyniec. Wiedziałam, że robią to specjalnie, ale poczekam jeszcze trochę zanim się wkurwię. PO chwili drugi raz dostałam. Obiecałam sobie, że za trzecim razem wstanę i podejdę do nich. Ze zdenerwowanie zaczęłam gryźć wargę : wtedy dostałam 3 raz i rozcięłam sobie wargę. Podeszłam do świni, przyjebała jej z pięści w noc, potem szczurowi, a na końcu koniowi. Oczywiście to nie byłabym ja gdyby nauczyciel tego nie zauważył. Wyprowadził nas z sali do pokoju dla w-fistów.
-Erin, jak Ty się zachowujesz? Dlaczego uderzyłaś koleżanki ?
- To nie są moje koleżanki. A uderzyłam je bo specjalnie rzucały we mnie piłką i rozcięły mi wargę.- odpowiedziałam i pokazałam krew. To załatwiło sprawę, bo stwierdził, że mnie sprowokowały. One dostały uwagi i zgłosił do wychowawczyni, że zachowują się karygodnie na lekcji. Ja dostałam słowne pouczenie, że przemoc jest zła bla,bla,bla. Reszta dnia dłużyła mi się cholernie. Po dzwonku kończącym ostatnią biologie pierwszy wyszłam z klasy i zeszłam do szatni. Założyłam kurtkę, glany i machnęłam ręką przyjaciółka na pożegnanie. Włączyłam Mötley Crüe ''Too fast for love'' i parząc na swoje buty wyszłam z szatni. Już miałam wychodzić ze szkoły, kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwracając się wyłączyłam muzykę. Duff.
-Cześć - powiedział.
-Cześć - odpowiedziałam.-Coś się stało?- zapytałam po chwili ciszy.
- Nie, nic takiego - odpowiedział chłopak.- Po prostu pomyślałem, że jak wracasz do domu sama.
- A skąd wiesz, że sama? - przerwałam mu.
- Nie widzę obok Ciebie żadnego towarzysza podróży. - odparł z uśmiechem.
- Bo może lubię być sama?- powiedziałam.
- To ja nie będę przeszkadzał - i odwrócił się.
- Ej, Duff, nie mówiłam poważnie - odparłam i złapałam go za rękę. - Będę szczęśliwa jeżeli będziesz moim towarzyszem podróży i zapraszam o mnie na yy kawę. - Uśmiechnęłam się.
- Skoro zapraszasz to przyjmuję zaproszenie. - Wyszliśmy ze szkoły i zdałam sobie sprawę, że ciągle trzymam go za rękę, więc szybko ją puściłam. Szliśmy trochę w ciszy, a potem zaczęliśmy rozmawiać o muzyce. Słuchamy tego samego, tylko, że Duff lubi jeszcze punka, a ja nie bardzo. Doszliśmy[jakkolwiek to brzmi] do mojego domu. Zdjęłam glany, ramoneskę i poszłam do kuchni. Duff przyszedł zaraz po mnie.
- Nie ma Twoich rodziców? - zapytał
- Taaa, mama wróci późno - odpowiedziałam.
- Często tak jest ?- zpytał.
-Zawsze..
- A tata?
-Nie mieszka z nami - odparłam.
- Ohh, przepraszam.- powiedział.
-W porządku - odrzekłam i podałam mu kubek. - Chodźmy na górę. Jakoś nie lubię tu siedzieć. Jak tylko weszliśmy do mojego czerwono czarnego pokoju, Duff podszedł do mojej półki z płytami i kasetami.
- Cudowna kolekcja.- powiedział.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. -Może wybierz coś i włącz.- Padło na Aerosmith ''Rocks''. Spędziliśmy kilka godzin na rozmowie i śpiewaniu. Miał bardzo ładny głos, nie to co Steven ale zawsze coś. Nie znaliśmy się długo ale bardzo polubiłam tego chłopaka. Był miły (nie to co ja), zabawny z dobrym gustem muzycznym i przystojny. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało, chociaż z reguły jestem raczej małomówna. Przed 24 zorientowaliśmy się ile czasu minęło.
Erin.
____________________________________________________________________________
Tadam !
Podnosząc głowę, wyjęłam słuchawki.
-Przepraszam, nie zauważyłam Cię - powiedziałam patrząc na wysokiego, przystojnego blondyna w koszulce Ramones.
-To ja przepraszam -odrzekł chłopak. -Jestem Duff - powiedział i podał mi rękę.
-Erin- odparłam i również podałam mu dłoń. Uśmiechnął się na co ja również odpowiedziałam uśmiechem.-Przepraszam, ale muszę już iść na lekcję. Do zobaczenia - powiedziałam, i nie czekając na odpowiedź odeszłam. Na w-f nauczyciel nawrzeszczał na nas, że nikt się nie przebrał itp. Usiadłam sobie pod ścianą i włączyłam ''Master of puppets''. Totalnie zatopiłam się w piosence i .. jeb! Dostałam piłką w głowę. Podniosłam wzrok i zobaczyłam '' śmiejący'' się zwierzyniec. Wiedziałam, że robią to specjalnie, ale poczekam jeszcze trochę zanim się wkurwię. PO chwili drugi raz dostałam. Obiecałam sobie, że za trzecim razem wstanę i podejdę do nich. Ze zdenerwowanie zaczęłam gryźć wargę : wtedy dostałam 3 raz i rozcięłam sobie wargę. Podeszłam do świni, przyjebała jej z pięści w noc, potem szczurowi, a na końcu koniowi. Oczywiście to nie byłabym ja gdyby nauczyciel tego nie zauważył. Wyprowadził nas z sali do pokoju dla w-fistów.
-Erin, jak Ty się zachowujesz? Dlaczego uderzyłaś koleżanki ?
- To nie są moje koleżanki. A uderzyłam je bo specjalnie rzucały we mnie piłką i rozcięły mi wargę.- odpowiedziałam i pokazałam krew. To załatwiło sprawę, bo stwierdził, że mnie sprowokowały. One dostały uwagi i zgłosił do wychowawczyni, że zachowują się karygodnie na lekcji. Ja dostałam słowne pouczenie, że przemoc jest zła bla,bla,bla. Reszta dnia dłużyła mi się cholernie. Po dzwonku kończącym ostatnią biologie pierwszy wyszłam z klasy i zeszłam do szatni. Założyłam kurtkę, glany i machnęłam ręką przyjaciółka na pożegnanie. Włączyłam Mötley Crüe ''Too fast for love'' i parząc na swoje buty wyszłam z szatni. Już miałam wychodzić ze szkoły, kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwracając się wyłączyłam muzykę. Duff.
-Cześć - powiedział.
-Cześć - odpowiedziałam.-Coś się stało?- zapytałam po chwili ciszy.
- Nie, nic takiego - odpowiedział chłopak.- Po prostu pomyślałem, że jak wracasz do domu sama.
- A skąd wiesz, że sama? - przerwałam mu.
- Nie widzę obok Ciebie żadnego towarzysza podróży. - odparł z uśmiechem.
- Bo może lubię być sama?- powiedziałam.
- To ja nie będę przeszkadzał - i odwrócił się.
- Ej, Duff, nie mówiłam poważnie - odparłam i złapałam go za rękę. - Będę szczęśliwa jeżeli będziesz moim towarzyszem podróży i zapraszam o mnie na yy kawę. - Uśmiechnęłam się.
- Skoro zapraszasz to przyjmuję zaproszenie. - Wyszliśmy ze szkoły i zdałam sobie sprawę, że ciągle trzymam go za rękę, więc szybko ją puściłam. Szliśmy trochę w ciszy, a potem zaczęliśmy rozmawiać o muzyce. Słuchamy tego samego, tylko, że Duff lubi jeszcze punka, a ja nie bardzo. Doszliśmy[jakkolwiek to brzmi] do mojego domu. Zdjęłam glany, ramoneskę i poszłam do kuchni. Duff przyszedł zaraz po mnie.
- Nie ma Twoich rodziców? - zapytał
- Taaa, mama wróci późno - odpowiedziałam.
- Często tak jest ?- zpytał.
-Zawsze..
- A tata?
-Nie mieszka z nami - odparłam.
- Ohh, przepraszam.- powiedział.
-W porządku - odrzekłam i podałam mu kubek. - Chodźmy na górę. Jakoś nie lubię tu siedzieć. Jak tylko weszliśmy do mojego czerwono czarnego pokoju, Duff podszedł do mojej półki z płytami i kasetami.
- Cudowna kolekcja.- powiedział.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. -Może wybierz coś i włącz.- Padło na Aerosmith ''Rocks''. Spędziliśmy kilka godzin na rozmowie i śpiewaniu. Miał bardzo ładny głos, nie to co Steven ale zawsze coś. Nie znaliśmy się długo ale bardzo polubiłam tego chłopaka. Był miły (nie to co ja), zabawny z dobrym gustem muzycznym i przystojny. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało, chociaż z reguły jestem raczej małomówna. Przed 24 zorientowaliśmy się ile czasu minęło.
Erin.
____________________________________________________________________________
Tadam !
środa, 20 lutego 2013
Rozdział 2
W autobusie wyjęłam słuchawki i odtwarzacz mp3. Włączyłam Aerosmith '' Walk on down" . Kocham głos Perry'ego. Niestety nie tylko ja jechałam autobusem. Do środka weszła jedna ze zwierzyńca* - świnia.
Gruba, brzydka, nie umiejąca się ubrać dziewczyna, która uważała metal za gówno. A do tego z bardzo wkurwiającym głosem i śmiechem, jeśli można te dźwięki tak nazwać. Świnia była z jakąś koleżanką więc cały autobus wypełnił się ''śmiechem''. Pogłośniłam muzykę i do końca drogi nic nie słyszałam. W szkole udałam się do szatni i zdjęłam ramoneskę oraz glany, a założyłam moje ulubione białe conversy z podobizną Slasha. Byłam pierwsza z klasy więc widziała złażących się idiotów z mojej klasy. Do szatni wszedł zwierzyniec, czyli świnie Paulina, szczur Patrycja i koń Julita. Te przezwisko to dlatego, że wyglądały jak te zwierzęta. Jak się zebrały we 3 to ''śmiech'' było słychać przez muzykę w słuchawkach na fulla. Wkurzona złapałam moją torbę z The Rolling Stones i wyszłam na szkolny korytarz. Obserwowałam ludzi, których nienawidziłam. Miałam tylko 2 przyjaciółki i to mi wystarczało. Pierwsza przyjaciółka : Vicky, dość wysoka, niebieskooka, brunetka, kochająca sport. Druga przyjaciółka : Vera. Wysoka, zielonooka , blondynka z rozjaśnionymi końcówkami. Byłam typem samotnika z wyboru, byłam też arogancka, sarkastyczna, ironiczna i bezczelna, przez co nie lubili mnie nauczyciele i większość osób w szkole. Ale jakoś mi nie zależało na fałszywej przyjaźni. wystarczały mi przyjaciółki. Kochałam też swoich idoli ale to co innego.
- Siemka Erin- usłyszałam Verę.
-Cześć Verasku- odpowiedziałam jej i przywitałyśmy się buziakiem. Szybko wytarłam policzek rękawem bo nienawidziłam się całować.
- Co słychać?- zapytała Vera. Ja spojrzałam na nią i tylko wzruszyłam ramionami. Nie byłam zbyt rozmowna. Nienawidziłam ludzi i dlatego byłam małomówna. Vera popatrzyła na mnie i poszła o Alex. Szczerze to się ucieszyłam, że mnie nie będzie męczyć gadaniem i pogłośniłam Led Zeppelinów.
Po 2 piosenkach usłyszałam dzwonek i poszłam na lekcję.Pierwsza była godz. wych. Podobno moje klasa była najgorsza w szkole, nie dało się tu prowadzić lekcji i ple, ple, ple. Podobno, bo uważałam, że to, że gadamy to nie powód do wpisywania nagany całe klasie. No ale cóż, nauczyciele to popieprzony gatunek.
Całkowicie wyłączyłam się na słuchanie nauczycielki i myślałam o tym jak cudownie byłoby obciąć głowę, którejś ze zwierzyńca i wypatroszyć ją. Wymyśliłam jeszcze dużo innych sposobów, ale w końcu zadzwonił dzwonek. Teraz mam historię. Lubiłam ten przedmiot pewnie dlatego, że nie ucząc się umiałam wszystko. Akurat było o odrodzeniu w Europie. Wiek XVI. Nauczycielka zapytała szczura o twórców renesansu. Pff, banał - pomyślałam- Leonardo da Vinci, Rafael Santi, Michał Anioł.
-Jan Matejko! - odpowiedział szczur.**
- Ja pierdolę - mruknęłam do siebie. Szcurochomik dostał pałę. Hahaha. Reszta lekcji minęła spokojnie. Potem był w-f. Nienawidzę tego przedmiotu. Pieprzę, nie przebieram się. Pan Nowak mnie lubi więc nie będę miała przypału. W drodze na salę gimnastyczną, idąc ze słuchawkami i patrząc na własne trampki wpadłam na kogoś. Podnosząc głowę wyjęłam słuchawki.
Erin
______________________________________________________________________________
A jednak drugi rozdział jeszcze dzisiaj. Jutro 3.
* Grupka przyjaciółek podobnych do zwierząt.
** Taka sytuacja miała miejsce u mnie w klasie na lekcji historii.
Rozdział 1 / Prolog
Jak co dzień wstałam o 6:30 przy dźwiękach ''18 & Life'' Skid Row. Wzięłam ciuchy z pokoju do łazienki i wzięłam zimny prysznic, żeby się do końca obudzić. Ponieważ byłam szczupła i zgrabna założyłam czarne rajstopy, czarne szorty, czarną koszulkę Aerosmith i niebieską koszulę ( taką jak ma Slash w " November rain'). Zrobiłam lekki makijaż, a rude włosy spięłam w nie ogarniętego koka. Założyłam jeszcze ćwiekowaną bransoletkę i czarne kolczyki. Spryskałam się perfumami, zabrałam szkolą torbę i zeszłam do kuchni. Włączyłam AC/DC ''Highway to hell'' i zrobiłam płatki z mlekiem oraz kawę. Byłam sama w domu, bo tata zostawił mnie i mamę jak byłam mała. A matka była jakąś tam dyrektorką i ciągle jej nie było w domu. Skończyłam jeść, dopiłam kawę i umyłam zęby. Założyłam moje kochane glany na 15 dziurek, ramoneskę i chustę.
-Witaj, kurwa nowy jebany dniu, wśród kretynów -mruknęłam sama do siebie zamykając drzwi.
Erin
_______________________________________________________________________________
Jak na razie tylko tyle. Jutro dodam kolejny rozdział.
Cześć
Hej, będę tutaj publikować moje opowiadanie o tematyce Guns n' roses / Skid Row/ życie.
Będzie mi bardzo miło jeśli ktoś będzie to czytał i będzie mu się podobało.
Dziękuję za uwagę.
Erin.
Będzie mi bardzo miło jeśli ktoś będzie to czytał i będzie mu się podobało.
Dziękuję za uwagę.
Erin.
Subskrybuj:
Posty (Atom)