Przepraszam Was bardzo, że tak długo ale ostatnio mózg mi wypłynął i nie miałam weny. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś pamięta o tym blogu.
Enjoy!
- Cześć Vicky, przyjdź do mnie i do moich niebieskich kangurów. Kurwa, te mały skurwysyny zapierdalają po całym domu. - powiedziałam jak tylko przyjaciółka odebrała.
- Dobrze się czujesz? Brałaś coś? - zapytała.
- Dobrze się czuję bo pieprzyłam się dziś albo wczoraj z Duffem, i nie brałam nic. To te kangury po prostu przyszły i wszędzie są.
- Zaraz wpadnę z moim zielonym niedźwiedziem i zjemy te kangury, dobrze? - zapytała Vicky
- Okej, to ja jeszcze zadzwonię po Verę, Duffa, Andy'ego i innych. Do zobaczenia.- rozłączyłam się.
Po 20 minutach kilka osób było już zaproszonych na ratowanie mnie i mojego domu przez niebieskimi kangurami. Wyciągnęłam z szafki dwie butelki Danielsa, jedną wódki i 3 tanie wina. No tak, na pewno przez alkohol te małe chuje znikną. O 17,30 był u mnie komplet znajomych. Vicky, Vera, Duff, Andy, Tommy, Katie, Alex i Sebastian ( nie Bach). Jak to zwykle rozwaliliśmy się w salonie na podłodze i kanapach. Każdy przyniósł jakiś trunek więc nie było obaw, że zabraknie. Na początku wszystko było dobrze. Gadaliśmy i piliśmy, nic specjalnego. No ale na stole pojawił się biały proszek i strzykawki z brązowym płynem. Wiedziałam, że moi znajomi biorą ale nigdy nie odbywało się to przy mnie. Szczerze to trochę się bałam narkotyków, bo ile osób stoczyło się przez nie na dno. Ale z drugiej strony tylu ludziom udało się wyjść z nałogu i żyją normalnie. Jaram trawę bardzo często, kokainę wciągałam 3 razy w życiu, ale z Brownstonem nie miałam jeszcze styczności. Ale w sumie Sex, Drugs n' Rockn'Roll. I tak umrę więc co mi szkodzi. Wciągnęłam jedna kreskę. Poczułam się szczęśliwa jak nigdy. Potem kolejne kreski i alkohol. Dużo alkoholu. Pamiętam graliśmy w butelkę a potem rozdzieliliśmy się. Vicky zniknęła razem z Andym w pokoju gościnnym, Katie, Alex i Tommy ćpali w salonie, a Very i Sebastiana nie widziałam. Kiedyś się znajdą. Poszłam do kuchni bo zachciało mi się ciastek. Kurwa w szafce znowu były cholerne kangurki, ale i ciastka czekoladowe.
- Cześć kochanie - Duff mnie przytulił.- Wiesz, ładnie by Ci było w zielonych włosach - powiedział totalnie naćpany.
- A Tobie w czarnych z różową grzywką - odparłam.- Chcesz ciastko?
- Nie, ostatnio smakują mi kamienie - co kurwa? Aż tak naćpany.
- To gryź ścianę - zaczęłam się śmiać jak pojebana i turlać po podłodze. Duff wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Zatrzasnął drzwi mojego pokoju, oparł mnie o nie i zaczął namiętnie całować.
- Odjebało Ci?! Nie chcę urodzić małych kangurków. - powiedziałam ściągając mu koszulkę.
- Nie martw się, nie urodzisz. - odparł zdejmując moją koszulkę.
- Skoro tak mówisz. - pocałowałam go. Przeszliśmy na łóżko pozbywając się mojego biustonosza. Chłopak ssał i gryzł moje piersi, a ja rozpinałam mu spodnie co nie było łatwe bo były na 12 guzików! Pomógł mi i został w samych bokserkach. Po chwili i ja zostałam w samych bokserkach.
- Kocham Cię- powiedział Duff
- Tak, ja też kocham jednorożce.- Och, ja. Przewróciłam go tak, że teraz ja byłam na górze. Ocierałam się tyłkiem o jego dolne części ciała gryząc go w szyję. Ściągnęłam mu bieliznę zębami. Wzięłam w moją wiecznie zimną dłoń jego penisa. Przeszedł go dreszcz. Bawiłam się z nim. Polizałam go po całej długości, a trzeba przyznać, że Duff ma dużego. Jęczał jak dziwka. Przerwałam patrząc mu w zaćpane oczy. Ściągnął moje bokserki i dość brutalnie we mnie wszedł. Przez chwilę trochę bolało ale ból przeszedł w przyjemność. Pieprzyłam go równie mocno, co on mnie. Krzyczałam i jęczałam głośno ale nie było mnie słychać na dole bo głośno leciała piosenka Alice'a Copper'a i Slasha'a - Vengeance is mine. Doszłam drąc się najgłośniej jak umiałam wbijając paznokcie w ciało Duffa. On tylko jęczał, ale wcale nie ciszej niż ja. Zasnęłam wtulona w chłopaka.
Erin,
____________________________________________________________________________
czwartek, 28 marca 2013
sobota, 23 marca 2013
PRZEPRASZAM!
Nie, nie zawieszam ani nie usuwam. Ale przepraszam, że nie informuję. Po prostu zapominam o tym. Szczególnie przepraszam Z perspektywy czasu, bo była z tego powodu smutna. Ale wpadłam na pomysł, i możecie mi podać swoje nr gg i wtedy będę Was informować. Więc kto chce był informowany proszę o numery pod tym postem.
Dziękuję i przepraszam.
A nowy rozdział dziś albo jutro. ;) tak myślę.....
Erin.
_______________________________________________________________________
niedziela, 17 marca 2013
Rozdział 14
Nareszcie się udało. Napisałam w końcu ale nie za bardzo mi się podoba. Nie mogę się ostatnio skupić, ani myśleć. No ale miłego czytania.
Otworzyłam je Duffowi.
-Jest Twoja mama? - zapytał.
- Cześć! Też się cieszę, że Cię widzę - odpowiedziałam z typową dla mnie ironią. - Nie ma. Wyjechała wczoraj na tydzień. Sprawy służbowe bla,bla,bla.
- To dobrze - przytulił mnie i pocałował w czubek głowy. W takich chwilach zdawałam sobie sprawę, że On jest aż taki wysoki. No kurwa żyrafa. On 192 cm, a ja zaledwie 170. Musimy razem dosyć zabawnie wyglądać.
- Fajne plakaty. Nowe? - zapytał patrząc na Bacha bez koszulki i Joe Perry'ego z Gibsonem.
- Tak, dziś kupiłam. Mam też nowe płyty - odparłam i pokazałam mu Grrr Stonesów i Lulu Metalliki. Włączyłam Turlające się Kamyczki i siedząc na łóżku słuchaliśmy nowych dal nas dźwięków.
- Cudowne - powiedziałam jak płyta się skończyła. - Coś pięknego. Głos Jaggera , kurwa magia. Jest tylu wspaniałych wokalistów i kurwa żadnego nie będzie mi dane usłyszeć na żywo. No może Tylera ale wszystko może się zmienić. No nie sprawiedliwe, że ja tak nie umiem.
- Tak. Ale gitarzyści i tak są lepsi.
- Chyba nie. Niby czemu?
- Tak po prostu jest. I mają więcej dziewczyn.
- A Ty to kurwa wiesz, bo powiedział Ci pieprzony Slash.
- Czytałaś autobiografię Hudsona to wiesz. Wspominane jest o dziewczynach członków zespołów na jedną noc. A Axl jakieś miał? Nie! Miał tylko Erin i tą drugą żonę. Więc mam racje. - odpowiedział.
- Dupa. Wcale nie. Rose jest wyjątkiem. A może Izzy też miał co noc inną. A kurwa Steven Tyler całe noce spędzał z kurwa z ... Perrym! - moja logika.
- Nie, bo Perry ma kurwa gitarę, więc ma dziewczyny.
- Tak, tytyryty. - wstałam i włączyłam ''Appetite for destruction''. Przez pięć piosenek kłóciliśmy się kto więcej pieprzy. Gitarzyści czy wokaliści.Skończyliśmy jak zaczęło się ''Paradise City''. Zaczęłam śpiewać z Axlem. No z moim głosem nie było co cudowne, ale ja tego nie słyszałam tylko Duff. Niech mu się kalecza uszy.
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home (Oh, won't you please take me home)
Just a' urchin livin' under the street
c'mon
I'm a hard case that's tough to beat
I'm your charity case
So buy me somethin' to eat
I'll pay you at another time
Take it to the end of the line
Ragz to richez or so they say
You gotta - keep pushin' for the fortune and fame
You know it
It's all a gamble
When it's just a game
You treat it like a capital crime
Everybody's doin' their time
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Strapped in the chair of the city's gas chamber
Why I'm here I can't quite remember
The surgeon general say's it's hazardous to breathe
I'd have another cigarette but I can't see
Tell me who ya gonna believe
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Yeah
So far away
So far away
So far away
So far away
Captain America's been torn apart
Now he's a court jester with a broken heart
He said -
Turn me around and take me back to the start
I must be losin' my mind - "Are you blind?"
I've seen it all a million times
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Oh
I wanna go
I wanna know
Oh, won't you please take me home
I wanna see
Oh, look at me
Oh, won't you please take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Take me down
Oh yeah
Beat me down
Oh, won't you please take me home
I wanna see
Oh, look at me
Oh, won't you please take me home
I wanna see
Boy, I'm gonna be mean
Oh, oh take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Yeah
I wanna go
I wanna know
Oh, won't you please take me home
Baby.
Jak skończyłam poczułam usta MvKagana na swoich. Całował mnie po szyi, żuchwie, ustach i policzkach trzymając dłonie pod moją koszulką z The Cure. Jak zawsze wplotłam jedną dłoń w jego włosy, a drugą próbowałam ściągnąć mu koszulkę. Po chwili zdjął moją koszulkę i pomógł mi ze swoją. Obie wylądowały gdzieś na podłodze. Zostałam w samej bieliźnie i nie czułam się najlepiej bo zawsze uważałam, że mam gruby brzuch, chociaż każdy mówi, że jestem za chuda. Duff położył mnie na łóżku i całował mój dekolt. Próbowałam rozpiąć mu spodnie, no ale te 12guzików, nie chciało się poddać. Uśmiechnął się i zaraz był z samych bokserkach. Nawet nie wiem kiedy straciliśmy resztę garderoby. Duff spojrzał na mnie pytająco. Tylko wywróciłam oczami. Potem trochę go pogryzłam i trochę bardzo podrapałam, no ale cóż. Doszłam pierwsza, a Duff zaraz po mnie. Leżeliśmy jeszcze przytulenie i całkowitej ciszy, aż zasnęłam.
Obudziło mnie jebane słońce, bo nie zasunęłam żaluzji. Kurwa, pieprzyłam się z McKaganem. Kurwa. Spojrzałam na nieśpiącego już Duffa.
- Dzień dobry - powiedział, całując mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się - Dobry? Nie boli Cię nic?
- Plecy.
- Nie dziwię się - uśmiechnęłam się wrednie.- Trochę są podrapane. Usiadł i zobaczyłam czerwone pręgi.
- O kurwa- mruknęłam. - Nie sądziłam, że aż tak to wgląda. Przepraszam.
- W porządku, przeżyję, chyba... - Założyłam moją koszulkę The Cure i poszłam do łazienki. Wzięłam długi gorący prysznic. Związałam włosy, zrobiłam kreski, założyłam spodenki galaxy i białą koszulkę.Zeszłam na dół bo pokój był pusty. Na schodach usłyszałam Skid Row.
- THEY CALL US PROBLEM CHILD ! - wydarłam się razem z Bachem tuż za Duffem.
- KURWA! Mam zawału dostać. Nie krzycz tak. - rzekł wielce oburzony szanowny pan McKagan.
- Mogę. - pokazałam mu język. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej ziemniaka, którym rzuciłam z Duffa. Kurwa, prosto w łeb. Zaczęłam się turlać za śmiechu jak pojebana po podłodze. Chłopka na mnie usiadł : I co teraz? - zapytał.
- Nic, kurwa, nic. Zaraz zawołam moje psa, którego nie mam, a on Cię zje. Albo nie, mam z piwnicy zoombie i one Cię zjedzą. - zrobiłam jakąś durną minę, a Duff zaczął się śmieć i zszedł ze mnie.
- Dobrze Ty się czujesz kochanie? - zapytał.
- Wspaniale. Tylko czuję się jak naćpana. hy. - Zjedliśmy jakieś śniadanie i Duff poszedł do siebie, a próbowałam się ogarnąć bo cały czas śmiałam się do siebie, albo do ściany. Zawsze wiedziałam, że jestem nienormalna, no ale, że aż tak.
- O zadzwonię do Vicky i jej po tyram psychikę. - powiedziałam do siebie.
Erin
________________________________________________________________________
Tak, kurwa Erin psycholka. ;)
Otworzyłam je Duffowi.
-Jest Twoja mama? - zapytał.
- Cześć! Też się cieszę, że Cię widzę - odpowiedziałam z typową dla mnie ironią. - Nie ma. Wyjechała wczoraj na tydzień. Sprawy służbowe bla,bla,bla.
- To dobrze - przytulił mnie i pocałował w czubek głowy. W takich chwilach zdawałam sobie sprawę, że On jest aż taki wysoki. No kurwa żyrafa. On 192 cm, a ja zaledwie 170. Musimy razem dosyć zabawnie wyglądać.
- Fajne plakaty. Nowe? - zapytał patrząc na Bacha bez koszulki i Joe Perry'ego z Gibsonem.
- Tak, dziś kupiłam. Mam też nowe płyty - odparłam i pokazałam mu Grrr Stonesów i Lulu Metalliki. Włączyłam Turlające się Kamyczki i siedząc na łóżku słuchaliśmy nowych dal nas dźwięków.
- Cudowne - powiedziałam jak płyta się skończyła. - Coś pięknego. Głos Jaggera , kurwa magia. Jest tylu wspaniałych wokalistów i kurwa żadnego nie będzie mi dane usłyszeć na żywo. No może Tylera ale wszystko może się zmienić. No nie sprawiedliwe, że ja tak nie umiem.
- Tak. Ale gitarzyści i tak są lepsi.
- Chyba nie. Niby czemu?
- Tak po prostu jest. I mają więcej dziewczyn.
- A Ty to kurwa wiesz, bo powiedział Ci pieprzony Slash.
- Czytałaś autobiografię Hudsona to wiesz. Wspominane jest o dziewczynach członków zespołów na jedną noc. A Axl jakieś miał? Nie! Miał tylko Erin i tą drugą żonę. Więc mam racje. - odpowiedział.
- Dupa. Wcale nie. Rose jest wyjątkiem. A może Izzy też miał co noc inną. A kurwa Steven Tyler całe noce spędzał z kurwa z ... Perrym! - moja logika.
- Nie, bo Perry ma kurwa gitarę, więc ma dziewczyny.
- Tak, tytyryty. - wstałam i włączyłam ''Appetite for destruction''. Przez pięć piosenek kłóciliśmy się kto więcej pieprzy. Gitarzyści czy wokaliści.Skończyliśmy jak zaczęło się ''Paradise City''. Zaczęłam śpiewać z Axlem. No z moim głosem nie było co cudowne, ale ja tego nie słyszałam tylko Duff. Niech mu się kalecza uszy.
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home (Oh, won't you please take me home)
Just a' urchin livin' under the street
c'mon
I'm a hard case that's tough to beat
I'm your charity case
So buy me somethin' to eat
I'll pay you at another time
Take it to the end of the line
Ragz to richez or so they say
You gotta - keep pushin' for the fortune and fame
You know it
It's all a gamble
When it's just a game
You treat it like a capital crime
Everybody's doin' their time
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Strapped in the chair of the city's gas chamber
Why I'm here I can't quite remember
The surgeon general say's it's hazardous to breathe
I'd have another cigarette but I can't see
Tell me who ya gonna believe
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Yeah
So far away
So far away
So far away
So far away
Captain America's been torn apart
Now he's a court jester with a broken heart
He said -
Turn me around and take me back to the start
I must be losin' my mind - "Are you blind?"
I've seen it all a million times
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Yeah yeah
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Oh
I wanna go
I wanna know
Oh, won't you please take me home
I wanna see
Oh, look at me
Oh, won't you please take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Take me down
Oh yeah
Beat me down
Oh, won't you please take me home
I wanna see
Oh, look at me
Oh, won't you please take me home
I wanna see
Boy, I'm gonna be mean
Oh, oh take me home
Take me down
To the Paradise City
Where the grass is green
And the girls are pretty
Oh, won't you please take me home
Yeah
I wanna go
I wanna know
Oh, won't you please take me home
Baby.
Jak skończyłam poczułam usta MvKagana na swoich. Całował mnie po szyi, żuchwie, ustach i policzkach trzymając dłonie pod moją koszulką z The Cure. Jak zawsze wplotłam jedną dłoń w jego włosy, a drugą próbowałam ściągnąć mu koszulkę. Po chwili zdjął moją koszulkę i pomógł mi ze swoją. Obie wylądowały gdzieś na podłodze. Zostałam w samej bieliźnie i nie czułam się najlepiej bo zawsze uważałam, że mam gruby brzuch, chociaż każdy mówi, że jestem za chuda. Duff położył mnie na łóżku i całował mój dekolt. Próbowałam rozpiąć mu spodnie, no ale te 12guzików, nie chciało się poddać. Uśmiechnął się i zaraz był z samych bokserkach. Nawet nie wiem kiedy straciliśmy resztę garderoby. Duff spojrzał na mnie pytająco. Tylko wywróciłam oczami. Potem trochę go pogryzłam i trochę bardzo podrapałam, no ale cóż. Doszłam pierwsza, a Duff zaraz po mnie. Leżeliśmy jeszcze przytulenie i całkowitej ciszy, aż zasnęłam.
Obudziło mnie jebane słońce, bo nie zasunęłam żaluzji. Kurwa, pieprzyłam się z McKaganem. Kurwa. Spojrzałam na nieśpiącego już Duffa.
- Dzień dobry - powiedział, całując mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się - Dobry? Nie boli Cię nic?
- Plecy.
- Nie dziwię się - uśmiechnęłam się wrednie.- Trochę są podrapane. Usiadł i zobaczyłam czerwone pręgi.
- O kurwa- mruknęłam. - Nie sądziłam, że aż tak to wgląda. Przepraszam.
- W porządku, przeżyję, chyba... - Założyłam moją koszulkę The Cure i poszłam do łazienki. Wzięłam długi gorący prysznic. Związałam włosy, zrobiłam kreski, założyłam spodenki galaxy i białą koszulkę.Zeszłam na dół bo pokój był pusty. Na schodach usłyszałam Skid Row.
- THEY CALL US PROBLEM CHILD ! - wydarłam się razem z Bachem tuż za Duffem.
- KURWA! Mam zawału dostać. Nie krzycz tak. - rzekł wielce oburzony szanowny pan McKagan.
- Mogę. - pokazałam mu język. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej ziemniaka, którym rzuciłam z Duffa. Kurwa, prosto w łeb. Zaczęłam się turlać za śmiechu jak pojebana po podłodze. Chłopka na mnie usiadł : I co teraz? - zapytał.
- Nic, kurwa, nic. Zaraz zawołam moje psa, którego nie mam, a on Cię zje. Albo nie, mam z piwnicy zoombie i one Cię zjedzą. - zrobiłam jakąś durną minę, a Duff zaczął się śmieć i zszedł ze mnie.
- Dobrze Ty się czujesz kochanie? - zapytał.
- Wspaniale. Tylko czuję się jak naćpana. hy. - Zjedliśmy jakieś śniadanie i Duff poszedł do siebie, a próbowałam się ogarnąć bo cały czas śmiałam się do siebie, albo do ściany. Zawsze wiedziałam, że jestem nienormalna, no ale, że aż tak.
- O zadzwonię do Vicky i jej po tyram psychikę. - powiedziałam do siebie.
Erin
________________________________________________________________________
Tak, kurwa Erin psycholka. ;)
sobota, 9 marca 2013
Rozdział 13
Nadszedł czerwiec i koniec roku szkolnego.
- Wreszcie kurwa wakacje - powiedziałam w drodze do domu ze szkoły. - Nienawidzę chodzić na galowo. Po chuja na zakończenie roku koszula. To chyba wakacje więc powinniśmy się ubierać wakacyjnie, czy coś.
- Już nie narzekaj. Zaraz to zdejmiesz, ale w sumie racja.-odparł Duff, ale nie zbyt przytomnie. Naćpał się czy najarał. Jeśli tak to jest chujem, że sam. Egoista. Nasz wiązek nie opierał się na ciągłym mówieniu sobie jak bardzo się kochamy, zwracaniu się do siebie kochanie, skarbie itp. Wiadomo okazywaliśmy sobie uczucia, ale nie było to przesłodzone i do wyrzygania. Chłopak odprowadził mnie do domu i sam poszedł się przebrać. Wzięłam zimny prysznic bo było bardzo gorąco. Założyłam krótkie czarne spodenki i za dużą koszulkę Iron Maiden. Miałam dobry humor bo dowiedziałam się, że szczur nie zdał. Jedna suka w klasie mniej. Może zwierzyniec odpuści po rozpadzie? Chociaż wątpię bo z Verą zrobiłyśmy im mały kawał. Jakoś tak ok 3 tygodnie przed zakończeniem roku przykleiłyśmy im do pleców podpaski pomalowane czerwonym markerem. A następnego dnia przypadkowo naplułyśmy im do butów. A najlepsze jest to, że nie było przypału, a cały dzień śmiechu był. Włączyłam sobie AC/DC, położyłam się na łóżku i zatopiłam we własnych myślach. Myślałam głownie o Duffie, Vicky, Verze i mamie. Ostatnio totalnie jej odjebało i wcale jej nie widuje. Może o mnie zapomniała? Vera znalazła sobie chłopaka i teraz dużo czasu z nim spędzała, ale cieszę, że jest szczęśliwa. Vicky, jak to Vicky, kochana ale czasem za bardzo wpieprza się w sprawy innych. Mi to daje rady małżeńskie, a sama od pół roku daje nadzieje takiemu jednemu. W sumie to za nim nie przepadam, ale Vicky go lubi i nie wiem dlaczego nie podejmie jakiejś konkretnej decyzji. I Duff, kocham go i cholernie dobrze się dogadujemy. Jesteśmy parą ale też przyjaciółmi. Zawsze mogę z nim pogadać ale wkurwia mnie jego niepunktualność. Nie ma dnia żeby się nie spóźnił. No ale co, wolna dusza. Tylko zastanawiam się co dalej. Niby mam wszystko gdzieś, ale jednak martwi mnie przyszłość. Przecież w każdej chwili mogę umrzeć, albo Duff, albo Vera, albo moja matka. Ma mnie w dupie, ale ją jednak kocham. PO 12 piosenkach płyta się skończyła i odtwarzacz się wyłączył. Nastała przygnębiająca cisza. Usiadłam trochę oszołomiona i nie obecna po czym spojrzałam na zegarek. 13:40. Wstałam, założyłam trampki i poszłam do Duffa. Otworzył mi wysoki, ciemnowłosy, ciemnooki chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Hej, Mark - powiedziałam wesoło. Zawsze lubiłam tego chłopaka bo był zawsze uśmiechnięty, coś jak Steven Adler. Zarażał swoim dobrym humorem. - Jest Duff?
- No pewnie, wchodź.Siedzi u siebie - odparł.Przeszłam przez przytulny salon, po schodach do ostatniego pokoju na piętrze. Zapukałam cicho, ale nie usłyszałam odpowiedzi więc lekko uchyliłam drzwi. Zobaczyłam chłopaka siedzącego na łóżku grającego cicho na gitarze. Nie zauważył mnie więc zamknęłam delikatnie drzwi i przytuliłam go. Prawie upuścił gitarę.
- Cześć Duffy - wymruczałam mu do ucha.
- Hej - pocałował mnie namiętnie.- Mówiłem, że przyjdę.
- No, czekać na Ciebie, to jak czekać na śnieg w lipcu. Nudziło mi się. - odparłam.- Zagraj mi coś. Proszę - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Chciał mnie ugryźć w wargę ale szybko się odsunęłam. - Jak mi zagrasz - odparłam. Zagrał mi ''Dream on'' Aerosmith śpiewając cicho. O, Izzy, to było cudowne. Ta piosenka zawsze wzruszała mnie do łez, albo wywoływała kurewską euforię. Wtedy cieszyłam się jak pojebana. - Dziękuję- pocałowałam go w usta. Ugryzł mnie i już po chwili jego język drażnił moje podniebienie. Włożył mi rękę pod koszulkę błądząc dłonią obok zapięcia od mojego biustonosza. Ja drapałam go po plecach. W pewnej chwili poczułam, że zapięcie od biustonosza jest rozpięte.To był moment żeby to przerwać albo ciągnąć dalej.
- Duff, Twoi bracia - powiedziałam przerywając.
- No to co? - spytał.
- No właśnie to, że są.- odparłam, podwijając koszulkę.- Zapnij go - Zrobił to i ugryzł mnie w biodro.- Ał! Kurwa pojebało Cię?- krzyknęłam. - To bolało - zrobiłam obrażoną minę.
- Przepraszam- przytulił mnie.
Cały lipiec spędziłam z Duffem, Vicky i Verą. Nawet 3 dni spędziłam z mamą nad morzem. Cieszyłam się, że spędziłyśmy ze sobą trochę czasu. No ale jak wróciłyśmy do domu wszystko było po staremu.
Przyklejałam właśnie nowy plakat Perry' ergo na ścianie, kiedy usłyszałam pukanie do okna.Otworzyłąm je Duffowi.
Erin
______________________________________________________________
piątek, 8 marca 2013
Rozdział 12
Ostatnio mam straszną fazę na Motley Crue i mam dużo weny. Zakochałam się w nich, chociaż znam ich od 2 lat. Cała ja. ;) Miłego czytania.
Cieszyłam się, że Duffem już wszystko w porządku i, że wrócił. Dziś dzień wolny od szkoły bo jakieś tam święto, więc wstałam po 9. Złożyłam czarne vansy, które przeleżały w szafie 4 miesiące bo mi się nie podobały, ale teraz jakoś mi się podobają. Do nich czarne, krótkie spodenki i czarną bluzę Nirvany. Włączyłam płytę Ozzy'ego ale po 3 piosenkach usłyszałam pukanie do okna.
- Mam zajebista kurwa wiadomość- powiedział Duff, jak tylko otworzyłam. No ciekawe.
- Słucham cie uważnie.- odparłam.
- Za 3 miesiące Aerosmith wracają w trasy po Azji i zagrają tutaj 3 koncerty w klubach - rzekł z uśmiechem. O kura, ale cudownie. 3 koncerty w klubach. Zajebiście. No bo jak stali się jednym z najlepszych zespołów na świecie to grają tylko w halach i na stadionach. Trudno dostać bilety i te ceny. A teraz zagrają w klubach. Cudownie!
- O kurwa, kurwa, kurwa, kurwa! - krzyczałam i zrobiłam sobie jednoosobowe pogo w pokoju.- Idziemy, prawda?
- Mam już 2 bilety. Ojciec mi załatwił.- pochwalił się chłopak.No w sumie, jego tata pracuje w wytwórnie, więc to żaden problem. Skakał jeszcze chwilę z radości, robiąc z siebie idiotkę przed Duffem,a potem włączyłam Aerosmith ''Rocks'' . Cały dzień siedzieliśmy słuchając muzyki, gadając i ratując moją kuchnie, bo nasze zdolności w robieniu pizzy są raczej fatalne. Położyliśmy się razem spać. Już nie kazałam mu sypiać na podłodze. Obudziło mnie 'Bad rain', a że Duff jeszcze spał to cicho zabrałam rurki i koszulkę do łazienki. Jak po 20 min wyszłam, to zamiast Duffa znalazłam kartkę, że jest u siebie.
- No pięknie - powiedziałam sama do siebie- Spędzamy razem noc, a on mi spierdala rano z łózka.- Zaczęłam się śmiać z własnej głupoty. Spakowałam szkolną torbę i zrobiłam sobie śniadanie. Usłyszałam pukanie ... uwaga... do drzwi.
- Oł, widzę, że nareszcie szanowny pan McKagan nauczył się korzystać z drzwi. Gratulacje. - powiedziałam witając się.
- Widzisz. To teraz może szanowna panna White nauczy się korzystać z okien?- zapytał.
- Nie, dzięki, wole bardziej cywilizowane metody wchodzenie i wychodzenia z domu. Po lekcjach umówiłam się z Verą na zakupy. Założyłam trampki z ćwiekami, czarną ramoneskę i udałam się do galerii. Zauważyłam moją blondyneczkę, która nie byłam blond, tylko niebieska. Miała czarne trampki, rajstopy w kropeczki, zakolanówki, szorty i bordowy sweterek. Cudownie jej w tym niebieskim.
- Cześć niebieski Verasku. - pocałowałam ją w policzek.
- Hej, hej.- odpowiedziała mi tym samym.
- o Izzy, cudownie Ci w tych włosach. - odparłam.
- Dzięki.
Łaziłyśmy po sklepach 3 godziny, ale się udało. Kupiłam koszulkę Ramones i ze Slashem. Vera kupiła jasne szorty i beżowy sweterek. Na koniec weszłyśmy do spożywczego.
- Patrz! Jelly Bean!- wydarłam się, a ludzie popatrzyli na mnie jak na idiotkę.
- Łohohoh, ale kozacko, nie jadłam tego od kilku lat.
Kurde, zjarałyśmy się cukierkami. Kupiłyśmy po 3paczki i poszłyśmy gdzieś usiąść.
- Dobra, bierzemy po żółtej - powiedziałam i podałam przyjaciółce pudełeczko.
- Banan, jak prawdziwy banan. O boże, jestem w niebie. To jest pyszne. Jakbym jadła prawdziwego banana. - darłyśmy się na zamianę. Zeżarłyśmy 2 paczki i była pora wracać. Poszłyśmy do mnie i wyszło tak, że Vera została u mnie na noc. Wyciągnęłam jakieś ciastka, żelki, popcorn i zaniosłam do salonu. Obejrzałyśmy jakieś 2 filmy, ale więcej gadałyśmy nic oglądałyśmy. Potem poszłyśmy do mojego pokoju, do łazienki i spać.
Erin.
____________________________________________________________________________
czwartek, 7 marca 2013
Bohaterowie
Jak czytam czyjegoś bloga to uwielbiam jeśli są zdjęcia bohaterów. Wtedy wszystko bardziej realnie wygląda w mojej głowie.
Erin... Słodka, mała, bojącą cię części ciała martwych ludzi i aspołeczna dziewczyna kochająca dobrą muzykę. Egoistka, samotnik z wyboru, sarkastyczna zimna suka. Nienawidzi pudli.
No i Duff . Ale nie Duff, basista GN'R, który w czasie kiedy dzieją się wydarzenia tego opowiadania jest już fantastycznym muzykiem i tworzy cudowna muzykę, tylko chłopak, który jest tak zafascynowany Gunsami, że kreuje się na Duffa i zmieniał sobie imię na jego. Gra na perkusji i uczy się na basie. Kiedy chce to potrafi być bardzo miły romantyczny i takie tam inne duperele, ale jeśli kogoś nie lubi lub się wkurzy jest bardo niemiły i może sprawić dużo przykrości.
No i to tyle.
Erin
________________________________________________
środa, 6 marca 2013
Rozdział 11
Otworzyłam je i zobaczyłam wysokiego chłopaka z ciemnymi oczami i dredami.
- Cześć Andy - powiedziałam trochę zaskoczona - Wejdź, coś się stało? Spodziewałam się Duffa, nie Ciebie.
- Hej. Tak Duff wspominał, że do Ciebie przyjdzie, ale nie może - odpowiedział brat mojego chłopaka. Mojego chłopaka, jak to fajnie brzmi mówiąc o Duffie.
- Dlaczego? - zapytałam.
- No bo ma karę, nie może wychodzić. Tak tylko Cię uprzedzam żebyś nie czekała i się nie martwiła. - odparł, ale mu nie uwierzyłam, bo Duff nigdy nie dostaje szlabanów, a tak w ogóle to niby od kogo. Od Andy'ego? Hahahaha. Duff mówił mi, że jego tata wyjechał na 4 dni.
- O tak oczywiście i Ty mu ją dałeś. SIKAM ze śmiechu - powiedziałam i zaczęłam zakładać trampki. Bo skoro Duff ''nie może'' wyjść to ja pójdę do niego.
- Uspokój się, a najlepiej idź spać. Nie spotkasz się dziś z Duffem. Cześć - powiedział i wyszedł. Popierdolony kurwa psychol.
- Tytyryty. - mruknęłam. No kurwa jakiś debil mi zabroni. Zajekurwabiście. Resztę wieczoru spędziłam czytając książkę i bluźniąc na Andy'ego. Całą noc miałam koszmary, że Duffowi stało się coś złego. Wstałam o 6, ale wcale się nie wyspałam. Ubrałam się w niebieskie kraciaste rurki i czarną koszulkę Skid Row. W szkole byłam 20 min przed czasem bo nie lubiłam się spóźniać. Wyjęłam słuchawki i włączyłam Motley Crue '' To young to fall in love'' Cóż za nie pasujący tytuł do sytuacji. Bardzo mi zależało na Duffie, był cholernie ważny i w tamtym momencie nie było nikogo dla mnie ważniejszego. Kochałam go. Niestety do szatni wszedł zwierzyniec ''śmiejąc'' się ze mnie. Wyjęłam jedną słuchawkę.
Ja pierdolę, kurwa zamknijcie te ryje, bo wkurwiacie uszy. To takie trudne ZAMKNĄĆ TĄ MORDĘ?! Jak tak bardzo wam przeszkadza mój charakter i wygląd to się przepiszcie, a nie kaleczcie słuch kurwa. - wydarłam się na nie.
- Większość to ciebie nie lubi, a nie nas, więc to może ty sie przepiszesz dziwko?- powiedziała świnia, a jej 8 podbródków zatrzęsło się.Ble, obrzydkiwe. Dobrze, że jeszcze nic nie jadłam.
- Nie jestem dziwką, bo nie chcę ci robić konkurencji. - odparłam spokojnie i wyminęłam ją. Zrobiłam 2 kroki i usłyszałam piszczącego szczura: - Lepiej się kurwa zamknij, bo zaraz ci przyjebię.
- Proszę bardzo - powiedziałam i rozłożyłam ręcę jak jezus.
- Już się kurwa nie odzywaj, bo naprawdę ci przypierdolę. - piszczała dalej.
- Yhym - mruknęłam i podgłosiłam muzykę wychodząc na korytarz. Przez resztę dnia nie wchodziły mi w drogę, i bardzo dobrze bo mnie
kurewsko wkurwiły, a do tego martwiłam się o Duffa bo go nie było w szkole.
Prze całe 2 tygodnie nie widziałam się z Duffem ani nie miałam od niego nawet znaku życia. Codziennie chodziałm do niego, ale albo nikogo nie było, albo Andy mnie zbywał i wymyślał jakieś durne wymówki. Raz byłam wkurzona na Duffa, no bo przecież mógłby się odezwać, ale z drugiej strony było mi strasznie smutno bo nie miałam pojęcia co mu jest i nie mogłam się dowiedzieć. To było kurewsko przerażające uczucie, że jedna z najważniejszych da Ciebie osób przestała się nagle z Tobą kontaktować. Co noc miałam koszmary i na niczym nie mogłam się skupić. I nagle nadszedł ten dzień. Jak zwykle wstałam nie wyspana i udałam się do łazienki. Szybki zimny prysznic żeby zacząć żyć, stosunkowo mocny makijaż żeby ukryć wory pod oczami. Czarne rurki, czerwone trampki, biała koszulka i jeansowa kurtka nabijana ćwiekami. Jak zwykle poszłam do szkoły słuchając muzyki. Jak zwykle siedziałam kilka minut w szatni i czekałam na lekcje. Cały dzień tylko nuda, nuda i nuda Kurwa, jebana monotonia, no ale cóż. I jak gdyby nigdy nic wychodzę ze szkoły, a pod nią stoki kto? Kurwa szanowny McKagan się zjawił. Kurwa spadł z nieba, bo wczoraj Andy mówił, że jest w NY, a teraz kurwa nagle w LA. Pieprzony kutas! I Duff i Andy. Minęłam mojego chłopaka nawet na niego nie patrząc. No tak po takiej długiej rozłące powinnam rzucić mu się w ramiona, powiedzieć jak tęskniła i jak bardzo go kocham. Ale nie, okłamywali mnie codziennie, co do miejsca pobytu i stanu życia Duff'a. Nienawidzę jak ktoś mnie okłamuje. No i jeszcze to, że tak nagle zjawia się jak gdyby był tu cały czas i nie widzi w tym nic złego. Zajebiście. Kurwa!
-Erin! - usłyszałam za sobą Duffa.
- Teraz to możesz spierdalać! Kurwa, nie było Cię 2 tygodnie, jebane 14 dni! Nie miałam pojęcia gdzie jesteś i czy coś Ci się nie stało! Andy cały czas mnie okłamywał! Tak samo jak Ty, bo mogłeś dać znak życia. Jesteś kurwa pojebany!- krzyczałam nie zatrzymując się. Całą drogę do domu ignorowałam Duffa, bo nasłuchałam się trochę kłamstw od jego brata. Kiedy miałam już wchodzić do domu i kurewsko mocna trzasnąć drzwiami złapał mnie za rękę.
- Możesz mnie kurwa posłuchać? To nie moja wina, co ten kretyn Ci opowiadał. - powiedział Duff.
- No to kurwa słucham - odparłam. - Może wejdziesz i zrobię herbaty? - zapytałam ironicznie.
- Nie, to kurwa, nie. Jak się uspokoisz to Ci wyjaśnię, bo mnie zarz zabijesz - powiedział i odszedł. Weszłam do domu i kurewsko mocna trzasnęłam drzwiami i włączył cholernie głośno Metallikę. Położyłam się próbowałam uspokoić. Co ten kutas sobie myśli? Nie było mnie tyle czasu i nie dawałem znaku życia, ale co w tym dziwnego? A co dziwnego jest w tym, że zjawiam sie zachowuje jak gdyby nic się nie stało. Erin, jest jakaś pojebana, jak ona sie zachowuje, tytyryty. I nagle zaczęłam się śmiać jak popierdolona. Spadłam z kanapy i tarzałam się po podłodze.
- Kurwa, naprawdę jestem pojebana.. - mruknęłam do siebie. Założyłam trampki i wyszłam z domu. Poszłam do paku, po drodze kupując butelkę taniego wina. Wypiłam pół butelki, a zjawił się nie kto inny jak Duff. Usiadł obok mnie. Przemyślałam całą tą sprawę i chciałabym jednak wiedzieć co mu było. Przytuliłam go.
- Duff, powiesz, mi teraz dlaczego Cię nie było.- zapytałam głosem bez emocji.
- Byłem w szpitalu, taka mała operacja. Nie chciałem Ci mówić żebyś się nie martwiła.- odparł.
- Jakbym o tym wiedziała to martwiłabym się tylko z tego z tego powodu. A tak z niewiedzą martwiłam się jeszcze bardziej.
- Przepraszam- uśmiechnął się w ten cudowny sposób i cała złość mi minęła. Dokończyliśmy butelkę i Duff odprowadził mnie do domu.
Erin.
_____________________________________________________________
chyba się trochę rozpisałam, ale to i tak krótko. Kurde, mam problemy żeby napisać dużo.
sobota, 2 marca 2013
Rozdział 10
Nareszcie się udało. Miało być systematycznie i chuj to strzelił. No ale jest, a więc zapraszam.
- O czym marzysz? - zapytał mnie Duff w drodze do szkoły.
-Jest dużo rzeczy, które chce zrobić i mieć. Ale głownie marzę o poznaniu Steven'a Tyler'a i koncercie Aerosmith. Chcę żeby wszystkie suki i skurwiele dali mi spokój. Chcę umrzeć z ukochana osoba u boku.Nie chcę być nigdy sama i czuć się kochana. A Ty o czym marzysz? - spytałam. Szliśmy trzymając się za ręce i wkurzały mnie spojrzenia osób ze szkoły na nasz widok. Niech się kurwa zajmą swoim życiem.
- SEX DRUGS N' ROCH N' ROLL!- krzyknął Duff.
- To też, no ale chciałam być poważna. - odparłam i pokazałam mu język. On ugryzł mnie w usta i staliśmy na ulicy całując się dopóki nie usłyszałam '' śmiechów'' moich ulubionych koleżanek.
- Ja pierdolę. Czy one nie mogą się zająć sobą?!- powiedziałam wkurzona.
- Erin, popatrz na nie.- powiedział patrzą w ich stronę.- Albo lepiej nie. No ale ktoś kurwa z twarzą konia, której nikt nie chce , dowartościowywuje się obgadując kogoś kto z kimś jest i nie ma twarzy konia.
- Taa, ale to i tak wkurwiające.- mruknęłam. Jak zwykle rozstaliśmy się w szatni.
- Cześć- krzyknęłam do Vicky i Very, które właśnie zobaczyłam.
- Co to było to przed szkołą? Ładnie to tak nie mówić przyjaciółką o chłopaku?- zaczęła Vicky. Zadzwonił dzwonek na chemię.
- Potem Wam opowiem.- odparłam. Przez cały dzień nie było okazji im powiedzieć bo kartkówki i sprawdzian. Dopiero na matmie trafiła się okazja jak siedziałam z Verą. Nauczycielka wyjaśniła temat i zadała zadnia. W pewnym momencie usłyszałam: - Erin, proszę do zadania 5.- Spojrzałam na zegarek. 10 minut do końca. Nie miałam pojęcia o czym jest zadnia i pewni nie umiałabym go zrobić. Jebać to. Głupia suka. Zabrałam swoje książki, wrzuciłam je do torby i wyszłam z klasy trzaskając drzwiami. Nie wiem czemu tak się wkurzyłam. Zadziałałam bardzo impulsywnie co nie było w moim stylu, jestem raczej spokojna.
- Hej - powiedział Duff wychodząc ze szkoły gdzie na niego czekałam.
- Cześć Duff. - pocałowałam go w policzek.
- Co jest? - spytał.
- Zwierzyniec i suka od matmy. Chodźmy już. - pociągnęłam go za rękę.
- Przyjdziesz do mnie ok 19?- zapytałam jak staliśmy pod moim domem.
- Jasne. To zobaczenia.- pocałował mnie i poszedł do domu obok. Zrobiłam sobie herbatę waniliową i przy dźwiękach Slayera ''South of heaven'' wzięłam się za odrabiane lekcji. Kiedy po godzinie skończyłam spokojnie mogłam czekać na Duffa. Cieszę się zawsze znajduje dla mnie czas. Mieszka z ojcem i dwójką barci (Mark i Andy). Jego tata też dużo pracuje i często nie ma go w domu, ale w przeciwieństwie do mojej matki, interesuje się swoimi synami. Mają dużo swobody i luzu, nie są kontrolowani, ale ojciec im ufa. Pozwala im na wszystko dopóki nie robią głupot i nie pakują się w kłopoty. Ciekawe co u mojego ojca? Nie widziałam go odkąd skończyłam 6 lat. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i spojrzałam an zegarek. 18.57. Czyżby mój chłopak nauczył się korzystać z drzwi?
Erin
___________________________________________________
- O czym marzysz? - zapytał mnie Duff w drodze do szkoły.
-Jest dużo rzeczy, które chce zrobić i mieć. Ale głownie marzę o poznaniu Steven'a Tyler'a i koncercie Aerosmith. Chcę żeby wszystkie suki i skurwiele dali mi spokój. Chcę umrzeć z ukochana osoba u boku.Nie chcę być nigdy sama i czuć się kochana. A Ty o czym marzysz? - spytałam. Szliśmy trzymając się za ręce i wkurzały mnie spojrzenia osób ze szkoły na nasz widok. Niech się kurwa zajmą swoim życiem.
- SEX DRUGS N' ROCH N' ROLL!- krzyknął Duff.
- To też, no ale chciałam być poważna. - odparłam i pokazałam mu język. On ugryzł mnie w usta i staliśmy na ulicy całując się dopóki nie usłyszałam '' śmiechów'' moich ulubionych koleżanek.
- Ja pierdolę. Czy one nie mogą się zająć sobą?!- powiedziałam wkurzona.
- Erin, popatrz na nie.- powiedział patrzą w ich stronę.- Albo lepiej nie. No ale ktoś kurwa z twarzą konia, której nikt nie chce , dowartościowywuje się obgadując kogoś kto z kimś jest i nie ma twarzy konia.
- Taa, ale to i tak wkurwiające.- mruknęłam. Jak zwykle rozstaliśmy się w szatni.
- Cześć- krzyknęłam do Vicky i Very, które właśnie zobaczyłam.
- Co to było to przed szkołą? Ładnie to tak nie mówić przyjaciółką o chłopaku?- zaczęła Vicky. Zadzwonił dzwonek na chemię.
- Potem Wam opowiem.- odparłam. Przez cały dzień nie było okazji im powiedzieć bo kartkówki i sprawdzian. Dopiero na matmie trafiła się okazja jak siedziałam z Verą. Nauczycielka wyjaśniła temat i zadała zadnia. W pewnym momencie usłyszałam: - Erin, proszę do zadania 5.- Spojrzałam na zegarek. 10 minut do końca. Nie miałam pojęcia o czym jest zadnia i pewni nie umiałabym go zrobić. Jebać to. Głupia suka. Zabrałam swoje książki, wrzuciłam je do torby i wyszłam z klasy trzaskając drzwiami. Nie wiem czemu tak się wkurzyłam. Zadziałałam bardzo impulsywnie co nie było w moim stylu, jestem raczej spokojna.
- Hej - powiedział Duff wychodząc ze szkoły gdzie na niego czekałam.
- Cześć Duff. - pocałowałam go w policzek.
- Co jest? - spytał.
- Zwierzyniec i suka od matmy. Chodźmy już. - pociągnęłam go za rękę.
- Przyjdziesz do mnie ok 19?- zapytałam jak staliśmy pod moim domem.
- Jasne. To zobaczenia.- pocałował mnie i poszedł do domu obok. Zrobiłam sobie herbatę waniliową i przy dźwiękach Slayera ''South of heaven'' wzięłam się za odrabiane lekcji. Kiedy po godzinie skończyłam spokojnie mogłam czekać na Duffa. Cieszę się zawsze znajduje dla mnie czas. Mieszka z ojcem i dwójką barci (Mark i Andy). Jego tata też dużo pracuje i często nie ma go w domu, ale w przeciwieństwie do mojej matki, interesuje się swoimi synami. Mają dużo swobody i luzu, nie są kontrolowani, ale ojciec im ufa. Pozwala im na wszystko dopóki nie robią głupot i nie pakują się w kłopoty. Ciekawe co u mojego ojca? Nie widziałam go odkąd skończyłam 6 lat. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i spojrzałam an zegarek. 18.57. Czyżby mój chłopak nauczył się korzystać z drzwi?
Erin
___________________________________________________
Subskrybuj:
Posty (Atom)